Trwa ładowanie...
Przejdź na
Spinner
Spinner
|

Była partnerka Tymona Tymańskiego zalana łzami mówi, co spotkało jej syna: "Nauczycielka powiedziała, że zostanie zabrany do psychiatryka"

525
Podziel się:

Maria Tymańska ma dwójkę dzieci ze związku z Tymonem Tymańskim. Ich 10-letni syn jest osobą neurotypową. W najnowszym nagraniu była żona muzyka opowiedziała o trudnej sytuacji, jaka spotkała chłopca w szkole. Reakcja nauczycieli bardzo ją zasmuciła.

Była partnerka Tymona Tymańskiego zalana łzami mówi, co spotkało jej syna: "Nauczycielka powiedziała, że zostanie zabrany do psychiatryka"
Maria Tymańska (Instagram.com)

Maria Tymańska jest DJ-ką i nauczycielką języka angielskiego. Głośno zrobiło się o niej w 2019 roku, kiedy to jej były już mąż, Tymon Tymański, stwierdził w jednym z wywiadów, że ich małżeństwo jest otwarte. Ta intymna kwestia najwyraźniej nie była dogadana, bo niedługo po tym Maria złożyła w sądzie papiery rozwodowe.

Maria Tymańska opowiedziała o swoim synu

Związek z Tymańskim zaowocował dwójką dzieci. Didżejka od czasu do czasu pokazuje pociechy na Instagramie, gdzie obserwuje ją prawie 12 tys. osób. Ostatnio wystosowała apel i podzieliła się przykrą sytuacją jaka jej syna w szkole.

Na wstępie zaznaczyła, że nagrywa się po to, aby "uświadomić społeczeństwo, z czym mierzą się rodzice dzieci z zaburzeniami". Jak przyznała, jej syn miał na lekcji "autystyczny meltdown" w efekcie czego przewrócił biurko. Reakcja nauczycieli zaskoczyła mamę 10-latka.

Jeśli nie odbiorę dziecka w ciągu 15 min, to zostanie wezwana do niego karetka i dziecko zostanie zabrane do "psychiatryka" - usłyszała przez telefon.

Tymańska nie kryła łez. W dalszej części nagrania opowiedziała o emocjach, z jakimi mierzą się w Polsce rodzice dzieci autystycznych.

Tak wygląda pomoc dla dzieci z problemami. Tak wygląda ich terapia. […] Jestem sfrustrowana. Mamy coraz więcej osób neurotypowych, a podejście w Polsce wcale się nie zmienia - mówiła.

Maria Tymańska z apelem do nauczycieli i nie tylko

Na koniec przyznała, że nie chce generalizować. Nie ukrywa jednak, że ma wiele do zarzucenia polskim szkołom. Jej zdaniem system w naszym kraju jest skupiony na tym, aby "zniszczyć dziecko i zniszczyć rodzica".

To nie pierwsza osoba publiczna, która wprost mówi o ułomności polskiej edukacji. Wcześniej krytycznie o szkołach mówili między innymi Lara Gessler czy youtuber Friz. Oboje rozważają posłanie swoich dzieci do niepublicznych placówek.

Apel Tymańskiej przyniósł pierwsze efekty. Mama 10-latka jest już po rozmowie dyrekcją szkoły. Nie ukrywa jednak, że czeka ją długa droga, jeśli chodzi o uświadamianie społeczeństwa w temacie autyzmu. Jej wyznanie przekonało wielu rodziców do podzielenia się swoimi podobnymi doświadczeniami. Tymańska udostępnia część nadsyłanych historii na swoim profilu na Instagramie.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
pudelek.pl
KOMENTARZE
(525)
Jsd
7 miesięcy temu
A może szkoła specjalna? Rodzice dzieci z zaburzeniami boja się ich jak ognia, a to doskonale placówki dostosowane do potrzeb takich dzieci. Zapewniają im większy komfort nauki.
Abc
7 miesięcy temu
Może dobrą opcja jest zapisanie dziecka do szkoły specjalnej jeżeli ma stwierdzone zaburzenie. Wywracanie biurka wydaje się groźne dla innych uczniów
Eko
7 miesięcy temu
Osoba neurotypowa to nie jest osoba w spektrum autyzmu, wręcz przeciwnie.
vvv
7 miesięcy temu
Taaaaak stan jej syna ją nie zasmuca ale reakcja nauczycielki na agresje jej pociechy pewnie uważa że szkoła powinna tolerować wybryki syna zresztą nie ona pierwsza
Jana
7 miesięcy temu
Przykra sytuacja. Ale jeżeli to zwykła szkoła to nie można mieć pretensji że tak działa terapia, bo to nie terapia. Pozostałe dzieci muszą mieć warunki do nauki i bezpieczeństwa. Jeśli natomiast to była jakaś klasa terapeutyczna z np.nauczycielem wspomagającym to pretensje słuszne, bo powinni zapewnić opiekę. Wystarczyło chłopca zabrać do pokoju wyciszenia i miał szansę szybko się uspokoić.
Najnowsze komentarze (525)
Anka
7 miesięcy temu
Dzieci w klasie to nie worki treningowe ani terapeuci. Dziecko ma zaburzenia opozycyjno buntownicze, jest agresywne. Nie nadaje się do szkoły. Dzieci mają prawo do spokoju i bezpieczeństwa w szkole. Mam wrażenie, ze mama też ma zaburzenia opozycyjno buntownicze, bo neguje wszystko
lkjuhygtfrtgy...
7 miesięcy temu
tez jestm mama dziecka ze specjalnymi potrzebami i to prawda nauczyciele nie sa wyedukowani co do takich dzieci gdzie w szkolach jest ich coraz wiecej widza tylko jak moj syn sie broni ale jak przekraczane sa granice dziecka to tego juz nie widza ale ja sie nie poddaje i do szkoly zawsze ide na pelnej wkurwie i sobie nie dam bo znam swoje dziecko nie jest idealne ale wiem ze sam nie podniesie na nikogo reki pierwszy moze panie czernek Zamiast wydawanie pieniazkow na glupie podreczniki to moze lepiej wyda ta kase na doszkolenie nauczycieli
aaa
7 miesięcy temu
Szkoła publiczna, nieintegracyjna nie ma możliwości, ani środków, aby zapewnić bezpieczeństwo, odpowiednie warunki rozwoju dzieciom z zaburzeniami rozwojowymi i głębokimi dysfunkcjami oraz zapewnić bezpieczeństwo pracownikowi oraz innym uczniom. Brak nauczycieli wspomagających, kadra musi być przygotowana do pracy z takimi dziećmi, otrzymywać specjalne dodatki. Do tego są przygotowane szkoły specjalne. Nic nie mam noc do tej pani, bo jej nie znam. Niestety takie dziecko wymaga ogromu miłości, uwagi, zaangażowania w wychowanie, często profesjonalnych terapii. Pożal się Boże celebryci niech posyłają swoje dzieci na księżyc. Jeszcze nie słyszałam, żeby dziecko celebryty zostało inżynierem, naukowcem, architektem, albo lekarzem, takie pracowite i zdolne są te dzieci.
Hhgg
7 miesięcy temu
Mieszkam we Francji ,tutaj dzieci są obserwowane od 3 roku życia w przedszkolach , jeżeli zauważą nauczyciele coś niepokojącego to dziecko jest obserwowane wysyłane do specjalistów i przed pierwszą klasą kierowane do specjalnych szkód ,różnie to wygląda w tych szkołach ,ale nie ma mowy żeby uczyło się że zdrowymi dziećmi,takie dzieci uczone są w małych grupach . Sama miałam za swoje ,bo mój syn późno zaczął płynnie rozmawiać tj 4 lata ,był i jest wstydliwy ,ciągle robili dokuczania ,logopeda i musiał się mieścić w ich normach ,na szczęście jest ok.
Wiw
7 miesięcy temu
Serio dosrosla kobieta płacze na insta??? Po co??
khgtv
7 miesięcy temu
*neuroAtypowych...
kdv
7 miesięcy temu
P. Maria dla Tymona była po prostu za stara - po 15 r.ż. straciła swój urok więc otworzył związek; kobieto pilnuj córki...
Nauczycielka
7 miesięcy temu
Ta pani chyba nie ma pojęcia, jak niebezpieczne mogą być dzieci z autyzmem! Pracuję w szkole, w klasie integracyjnej uczę chłopca z autyzmem. Kiedy jest dobrze, to jest dobrze, ale ostatnio dostał słabą ocenę przed lekcją ze mną i gdy spytałam, czy wszystko w porządku, powiedział "proszę się odsunąć, bo zrobię pani krzywdę". Gdy wszedł do klasy nauczyciel wspomagający, zdenerwował się jeszcze bardziej. Uczeń wybiegając z sali wywarzył drzwi, zaś na korytarzu zniszczył dwie doniczki z kwiatami. Takie dzieci potrzebują specjalistycznej opieki, publiczne placówki tego nie zapewnią...
Rozsądny
7 miesięcy temu
Dziecko, które przewraca w szkole biurko raczej nadaje się do psychiatryka i nie rozumiem o co tyle hałasu. Nazywajmy w końcu pewne sprawy po imieniu!
Olga
7 miesięcy temu
Chyba neuroATYPOWY, jeżeli ma zaburzenia ze spektrum, bo na pewno nie neurotypowy 🙄
Ola
7 miesięcy temu
Pracuje w przedszkolu państwowym. Ilość dzieci wymagających indywidualnego podejścia poraża. A większość rodziców oderwana od rzeczywistości uwaza że w grupie mam tylko to jego wyjatkowe dziecko i się dostosuje z zasadam właśnie pod niego. Brak zrozumienia, współpracy same roszczenia. Dyrektor rowniez swoje wymagania ma. Dekoracje plany uroczystosci ma sie dziac niczym w cyrku. Pensja 3400 na koncie. Masakra. Ja osobiście mam dosyć.
Nauczycielka
7 miesięcy temu
Pracuje w przedszkolu państwowym jako nauczyciel od 10 lat. Nasz system nie jest przygotowany i dostosowany do dzieci z dysfunkcjami. Brakuje specjalistów bo za „psie pieniądze” nikt nie chce pracować. Podam dwa przykłady ze swojej pracy : pierwszy -autysta, z którym miałam do czynienia bił, kopał, uciekał, po pierwszym miesiącu zaczęłam zastanawiać się nad odejściem. Dyrektor placówki musiał pytać organ prowadzący czy może złożyć podanie o wspomagającego choć taki należy się do autystka „z urzędu”. Otrzymał zgodę na pomoc nauczyciela- była to osoba z ulicy, która nie miała pojęcia co i jak robić- tyle tylko, że podczas zajęć powstrzymała go, aby ich nie rozwalał a pozostałe dzieci mogłyby się czegoś nauczyć. Starałyśmy się jak tylko mogłyśmy, uczyłyśmy dzieci tolerancji ale 5 latki i tak nie potrafiły zrozumieć dlaczego „tamten” może więcej niż one, czuły niesprawiedliwość. Drugi- w trakcie diagnozy, ogromnie agresywny , bijący nas nauczycielki, wpadający w szał, z fobiami (bal się wiatru, muchy, dźwięków), udający agresywne zwierzęta. Był na mojej grupie przez 3 lata, diagnozy nadal nie było bo rodzice za wolno działali, cały czas uważali, ze dziecko jest po prostu niegrzeczne i wyrośnie z tego. W ciągu tych trzech lat przeżyłam koszmar a moja zmienniczka przeszła załamanie nerwowe. Dodam, ze pomocy nie było żadnej ze strony organu - z wszystkim musimy radzić sobie same i to tak żeby rodzic nie narobił szumu. W tej grupie pozostałe dzieci były specyficzne, dość dużo zaburzonych wiec praca to była orka w polu. Miałam 8 dzieci na 25 objętych pomocą psychologiczno - pedagogiczna w tym dwóch z orzeczeniem afazji i tylko tym dzieciom z orzeczeniem przysługiwały zajęcia ze specjalistami ( są to dwie nauczycielki, które oprócz grupy wychowawczej prowadzą dodatkowo rewalidacje czy zajęcia korekcyjno- kompensacyjne). Pomoc psychologiczną musiałyśmy wykonywać same dla tych bez orzeczenia. Toniemy w biurokracji, jesteśmy zmęczone problemami innych dzieci i ich rodzin. Wszytko ładnie pięknie przedstawiają w tv a realu to kłamstwo. Brakuje nauczycieli do nauczania angielskiego przez co my wychowawcy mamy kolejne zadania - wprowadzać „elementy” angielskiego żeby rodzicom zamknąć buzie, ze cokolwiek jest robione. Mamy być od wszystkiego, nie prosić o wyprawki (choć organy prowadzące i tak ich nie gwarantują bo nie ma na to pieniędzy). Przy tej bezsilności jakość nauczania spada na psy, później taki bezradny nauczyciel przy 25 dzieci dzwoni do matki, ze dziecko dostało szału i żeby przyjechała bo nikt nie jest w stanie sobie z nim poradzić - ja sama nie chciałabym zostać oskarżona o przemoc wobec wychowanka ( pierwszy autystyk z tej historii powiedział mamie „ona ała” wskazując na mnie a ja go tylko za ramię złapałam kiedy biegł wściekły w stronę innego dziecka żeby je uderzyć. Także tak to wyglada - cyrk na kółkach!!! Rozumiem tą kobietę, wierze, ze czuła się zrozpaczona ale ona myśli o uczuciach swoich i swojego dziecka- a gdzie uczucia pozostałych. Co z tymi nauczycielami podczas ataku szału jej syna? Co z pozostałymi dziećmi, które się wszystkiemu przyglądają? Skoro uczymy dzieci akceptacji i szacunku to uczmy tego wszystkich jednakowo.
ssh
7 miesięcy temu
A co, miał roznieść szkołę, czy mieli sie tylko niem zajmować?? Oprócz Pani syna w szkole są też inni uczniowie, którym nauczyciele powinni poświęcać uwagę, czasami przez jedno dziecko cierpi cała reszta. Proszę przenieść syna do szkoły, która będzie dla niego odpowiednia i zadba o jego potrzeby.
Darwin
7 miesięcy temu
Jako, ze jestem dociekliwa, sobie odpalilam youtuba i poszukalam " wywiadu z Tymonem i Marią". Pani byla w ciazy, moze noszac to dziecko, nie wiem. Dumne opowiesci o tym, ze sa " wloska rodzina", kłócą sie i " drą na siebie". Tu jest i komponent genetyczny, bo wystarczy popstrzec na Tymona i widac co jest grane, i srodowiskowy. Dziecko od zycia plodowego juz obraca sie w atmosferze wybuchowych emocji, krzykow, niepokoju. Jak takie dzieci maja byc inne???
...
Następna strona