Wczoraj w całej Polsce odbyły się marsze kobiet i mężczyzn, którzy protestowali przeciwko wprowadzeniu radykalnej ustawy antyaborcyjnej. Według wstępnych szacunków miasta Warszawy i policji na demonstracji pojawiło się około 30 tysięcy osób. Ich determinację w walce z projektem, który zakłada karę 5 lat więzienia za poronienie, skrytykował arcybiskup Henryk Hoser. W trakcie kazania stwierdził, że dzieci "giną w ciszy" i zostają "zabijane tam, gdzie miało być najbezpieczniejsze miejsce, a więc pod sercem matki". Wczoraj arcybiskup był też gościem Krzysztofa Skowrońskiego w TVP Info, gdzie powiedział:
Jest mnóstwo przekłamań w hasłach, które się ukazują, jak również mnóstwo nadinterpretacji, które czasami mają cechy wręcz histeryczne. Dezinformacja, która panuje w zakresie tych ustaw i problemów, o których mówimy, jest ogromna. W związku z tym wiele kobiet prawdopodobnie działa w dobrej wierze, ale źle są zorientowane, źle poinformowane, nawet źle wykształcone w tym zakresie. I w związku z tym kierują się tym, co inni mówią, co propagują w środkach przekazu czy jakichkolwiek innych kanałach.
Ten marsz był bardzo smutny, ponury, tak jak pogoda tego dnia. A więc ciemno, zimno, padający deszcz i jakiś rodzaj zaćmienia. Ja widzę w tych postawach często jakieś zaćmienie, które nie dostrzega istoty zagadnienia - dodał i skrytykował także obecnie obowiązujące prawo aborcyjne, które jego zdaniem prowadzi do coraz większej liczby aborcji:
Ja bym nie sakralizował tego kompromisu, jak niektórzy to czynią. Dlatego że już widać skutki, których nawet chyba ustawodawca nie przewidział, mianowicie systematycznie narastająca liczba przerywań ciąży z motywów eugenicznych. A więc oczywiście diagnostyka prenatalna wykrywa pewne anomalie lub podejrzenia anomalii i nawet w chorobach, które nie grożą śmiercią dziecka, dokonuje się zabicia tego dziecka kalekiego.
Na pytanie co w przypadku, gdy kobieta została zgwałcona Hoser odparł, że w takich sytuacjach należy zdać się na… biologię. Jego zdaniem, że stres gwałconej kobiety w naturalny sposób uniemożliwia zapłodnienie.
To jest sytuacja bardzo bolesna. Tych przypadków nie ma wiele, z różnych względów - powiedział arcybiskup. Raz, że rzadziej się zdarzają, a po wtóre, fizjologia, która jest narażona na tak ogromy stres, działa w sposób przeciwny możliwości zapłodnienia. Wiadomo, że stres, niepokój jest jedną z psychologicznych przyczyn niepłodności. I w tym wypadku stres jest tak silny, że do zapłodnienia rzadziej dochodzi niż w normalnych warunkach.
_
_
_
_