Wczoraj po pół roku walki o życie zmarła Bobbi Kristina Brown, córka Whitney Houston. Po wypadku, który być może był próbą samobójczą, jej mózg był silnie uszkodzony z powodu długotrwałego niedotlenienia. Choć od 3 miesięcy dziewczyna oddychała samodzielnie, została przewieziona do hospicjum. Lekarze nie dawali jej żadnych szans.
Przez pierwsze miesiące nad łóżkiem pogrążonej w śpiączce Bobbi toczyła się wojna między rodzinami Houstonów i Brownów. Wydawało się, że chodzi o życie dziewczyny: jedni byli zwolennikami odłączenia jej od aparatury, inni - modlitw o cud uzdrowienia. Chodziło jednak przede wszystkim o wielkie pieniądze.
Walki rodzinne, które prowadzono zarówno w szpitalu, jak i przed kamerami telewizyjnymi, nagle ustały. Dokładnie w momencie, gdy po przebudzeniu się Bobbi ze śpiączki ustanowiono jej prawnych opiekunów: Patricię Houston i ojca-narkomana, Bobby'ego Browna (zobacz: Ciotka o zdrowiu Bobbi Kristiny: "BÓG ZADECYDUJE. Nic mi do tego. To Jego zadanie!").
Nowi opiekunowie prawni szybko doszli do porozumienia, że pozbawioną kontaktu z bliskimi Bobbi należy przewieźć do hospicjum i pozwolić jej tam umrzeć. Teraz na jaw wychodzą ich prawdziwe motywy.
Dopiero po śmierci córki Whitney zaczęto głośno mówić o uregulowaniu spraw zmarłej. Bobbi w zeszłym roku skończyła 21 lat, czyli zgodnie z prawem USA uzyskała pełny dostęp do gigantycznego spadku po sławnej matce, wycenianego na aż 20 milionów dolarów.
Od 21. urodzin Bobbi zaczęła otrzymywać swój majątek w comiesięcznych ratach. Teraz pojawiło się pytanie: kto otrzyma resztę pieniędzy? Wszystko wskazuje na to, że pierwszeństwo do podziału majątku mają właśnie jej prawni opiekunowie, których ustanowił sąd po miesiącach rodzinnych przepychanek.
Istnieje też inny dokument dotyczący majątku Whitney - jej testament, który spisała jeszcze w 1993 roku. Zapisano tam, że gdyby Bobbi zmarła niezamężnie i bezdzietnie przed skończeniem 30. roku życia, pieniądze miałaby zostać podzielone tylko pomiędzy członków rodziny Houstonów. Wtedy pierwsza w kolejce byłaby matka Whitney, Cissy oraz bracia Gary i Michael.
Jeżeli w życie wejdzie zapis z testamentu zmarłej piosenkarki, jej były mąż Bobby nie dostanie ani grosza, gdyż para była rozwiedziona. Partner i przyrodni brat Bobby, Nick Gordon również nic by nie dostał, gdyż ich małżeństwo nigdy nie zostało sformalizowane.