Kinga Rusin też ma swoje "sekrety rodzinne". Konkretnie: przyrodniego brata, którego się wstydzi. Nigdy o nim nie wspomniała. W jej wspomnieniach o dzieciństwie nie ma o nim ani słowa.
Z wypowiedzi Rusin wynika, że była rozpieszczona jedynaczką, którą ojciec wręcz ubóstwiał:
Kochał mnie bezgranicznie i bezwarunkowo, na każdym kroku mi tę miłość okazywał - wspomniała w jednym z wywiadów. Kiedy miałam 8 lat, przyniósł mi na urodziny kolczyki, bukiet orchidei, bo te kwiaty to symbol doskonałości i książkę, żebym, jak tłumaczył była także piękna wewntrznie. I taki zestaw potem był już zawsze. Na każde moje święto.
Prezenterka pomija fakt, że Paweł Rusin porzucił ją i jej matkę i związał się z inną kobietą, z którą miał syna Tomasza. Gdy umarł w 2005 roku sytuacja materialna jego drugiej rodziny stała się dramatyczna - pisze Na żywo. Tomek już jako nastolatek sprawiał kłopoty wychowacze, w końcu zaczął mieć kłopoty z prawem. Mieszkał na Woli z matką. Borykająca się z depresją po śmierci Pawła Rusina kobieta niewiele mogła mu pomóc. Nie mógł też liczyć na duży spadek po ojcu, gdyż większość rzeczy, które ten po sobie zostawił, przypadła jego przyrodniej siostrze. Podobno zgodnie z jego ostatnią wolą, którą wypowiedzial ustnie przy świadkach.
Kinga także i nad tą sprawą szybko się prześlizguje. Nie wspomina słowem o spadku po ojcu, mówi tylko o obrazach, jakie jej podarował...
Przez całe życie zbierał stare obrazy - mówi dziennikarka. Pewnego dnia wszystkie mi przyniósł. Nie przywiązywał żadnej wagi do rzeczy materialnych.
W przeciwieństwie do Kingi...
Rusin zapomniała dodać, czy te obrazy maja jakąś wartość poza sentymentalną. Jej przyrodni brat obecnie mieszka i pracuje w Wiedniu. Sławna siostra nie utrzymuje z nim żadnych kontaktów. Czasami docierają do niego wywiady z siostrą - pisze tabloid. Gdy je czyta, jest mu pewnie przykro, bo wie, że nie mówi ona w nich wszystkiego.
Ciekawe, co jeszcze ukrywa Kinga. Cała jej obecność w mediach to taki teatr...
