Ania Wendzikowska jest jedną z bardziej aktywnych w sieci celebrytek. Nie ma w zasadzie dnia, w którym dziennikarka nie opublikowałaby czegoś na instagramowym profilu. 38-latka do perfekcji opanowała tajniki programów do obróbki zdjęć i regularnie zasypuje fanów dopracowanymi w każdym calu fotografiami.
Większość postów w mediach społecznościowych Ani pochodzi z jej dalekich podróży. Mama dwóch córek w szczególności upodobała sobie sesje w strojach kąpielowych. Raz na jakiś czas zdarza jej się zapozować w jeszcze odważniejszej odsłonie i sfotografować się topless.
Zobacz: Ania Wendzikowska pozuje topless w basenie. "Szczęściarz z tego pana, który z panią podróżuje"
Choć mogłoby się wydawać, że łatwość, z jaką Wendzikowska pozuje ubrana w skąpe bikini, świadczy o niezwykłej pewności siebie i pełnego zadowolenia z posiadanej sylwetki, nic bardziej mylnego. Z ostatniego postu dziennikarki wynika, że jakiś czas temu zmieniła nawyki żywieniowe i postawiła na regularne ćwiczenia, bowiem "nigdy nie była w dobrej formie":
Będę się chwalić. Dwa miesiące temu pisałam Wam, że zmieniam swoje nawyki, że zaczynam regularnie ćwiczyć. Z trenerem. Nigdy tego nie robiłam. Zawsze byłam szczupła, zawsze się ruszałam. Ale nigdy tak naprawdę nie byłam w dobrej formie. Postanowiłam to zmienić i póki co, trzymam się planu. Ćwiczę dwa razy w tygodniu. Widzę pierwsze efekty i bardzo mnie to motywuje - czytamy pod kolejnym roznegliżowanym zdjęciem w stroju kąpielowym.
Mimo że Ania, jak sama twierdzi, jest zadowolona z efektów dwumiesięcznej pracy nad swoim wyglądem, nie wszyscy internauci podzielają jej entuzjazm. Oprócz komentarzy tych, którzy zauważają wysiłek celebrytki, znalazły się znacznie mniej przychylne wypowiedzi na temat jej figury:
"Pośladek Chodakowskiej to nie jest, ale podziwiam całokształt", "Tragedia", "Pupcia nieładna", "Ale, że co? Chce pani przytyć? Bo chyba nie schudnąć", "Wszystko super, ale kurczę, ta pupcia, jak u babuleńki", "Przepraszam, ale jednak pośladki wyglądają mało apetycznie, wychudzone i opadnięte jak u anorektyczki", "Pośladki o objętości łydek? Ja bym zmienił trenera" - czytamy pod zamieszczoną przez nią fotografią.
Na większość negatywnych komentarzy zaangażowana w internetową działalność dziennikarka postanowiła odpowiedzieć. Odniosła się między innymi do zarzutu dotyczącego braku efektu ćwiczeń oraz "pupy babuleńki":
Lepiej Ci? Ja się strasznie uśmiałam - odpowiedziała "rozbawiona" Ania pod jednym z przytyków.
Może zajrzę na Pani profil, żeby się zainspirować? - napisała innej.
Innej grupie niewiernych fanów nie spodobało się zaś to, że Ania znów zapozowała w bikini: Po co tak świecić tyłkiem non stop do ludzi? Co Pani chce udowodnić? Sama naraża się Pani na krytykę. Figura świetna, sama Pani powinna być tego świadoma.
W tym przypadku celebrytka również pokusiła się o odpowiedź: Tyłkiem świecić? Pani na plażę i na basen w burkini chodzi? - skomentowała podirytowana.
Też uważacie, że publikując tego typu zdjęcia, Wendzikowska sama naraża się na nienawistne komentarze?