O Julii Oleś zaczęło być głośno dzięki związkowi z o 22 lata starszym Kamila Durczora. Po rozstaniach i powrotach postanowili w końcu definitywnie zakończyć swój związek. Głównym powodem rozstania miała być nękająca ich stalkerka, która wmówiła sobie, że kocha Durczoka. Kobieta namierzała partnerki dziennikarza i prześladowała je w Internecie. Oleś otrzymywała od niej "nieustanne groźby i obelgi". Ostatecznie sprawa trafiła do sądu, jednak prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie nękającej Julię kobiety.
Oleś jednak szybko otarła łzy po związku z "ziemniaczkiem". W czerwcu spędziła wakacje na Santorini u boku byłego członka PiS, europosła oraz pisarza, Marka Migalskiego. Oboje pochwalili się na swoich Instagramach zdjęciami ze słonecznego urlopu, jednak żadne z nich nie odważyło zamieścić fotografii, na których pozują razem. Wspólne wyprawy na tyle przypadły im do gustu, że postanowili ponownie wybrać się na wakacje, a tym razem celem ich podróży stały się Międzyzdroje. Blogerka urządziła sobie tam nadbałtyckie "prosecco time", a częstymi urlopami zdziwieni byli nawet jej fani.
Oleś i Migalski nie potwierdzili oficjalnie, że są w związku. Wygląda jednak na to, że była dziewczyna Durczoka zastanawia się na dość niezobowiązującym podejściem z mężczyznami. Zainspirowana nadmorskim słońcem i słowami Manueli Gretkowskiej, pytała swoich obserwujących, co myślą o "flirtowaniu dla sportu":
„Jeżeli jesteś w związku i ktoś ci się podoba, to uciekaj gdzie pieprz rośnie – tak by powiedzieli w Krakowie. W Paryżu odwrotnie” – Manuela Gretkowska. To kim się bardziej czujecie? Krakusami czy paryżankami? Lubicie sobie poflirtować dla sportu czy wolicie nie kusić losu? - zastanawiała się.