W maju zeszłego roku wyszło na jaw, że bogobojny poseł Prawa i Sprawiedliwości Stanisław Pięta, chętnie pouczający innych o moralności, ma romans na boku. Sprawę nagłośniła kochanka posła, Izabela Pek po tym, gdy zorientowała się, że Pięta nie planuje dotrzymać złożonych jej obietnic wspólnego spłodzenia sześciorga dzieci oraz załatwienia dobrze płatnej posady w państwowej spółce.
Przy okazji wyszło na jaw, że poseł Pięta ma daleko sięgające ambicje polityczne i marzy o założeniu prywatnej armii, która "zrobi porządek w każdym mieście". Drogą SMS-ową omawiał z ukochaną szybko nabierające rumieńców plany ostatecznego rozprawienia się z terroryzmem w Europie. Jego projekt zakładał wyłapywanie osób podejrzanych o działalność terrorystyczną i wywożenie ich do zbudowanego w tym celu ufortyfikowanego miasteczka na terenie Namibii, RPA, Angoli lub Mozambiku.
Przez minione pół roku Izabela Pek wytrwale ujawniała kolejne tajemnice swojego związku z Piętą, między innymi rozmowę, w której, jak twierdzi Iza, poseł zakazał jej stosowania antykoncepcji, tłumacząc, że to nawet dobrze wypadnie wizerunkowo, jeśli zajdzie z nim w ciążę, a on nie nakłoni jej do aborcji. Wydaje się, że spodziewał się za to pochwał ze strony prawicowych kolegów, a przy odrobinie szczęścia nawet samego Jarosława Kaczyńskiego.
Niestety, partyjni koledzy poczuli się tak rozczarowani odkryciem, że Pięta zwierzał się kochance z objętych tajemnicą szczegółów pracy komisji ds. Amber Gold, że nie czekając aż ją zapłodni, wyrzucili go ze wszystkich komisji i zawiesili w prawach członka partii.
W międzyczasie Iza przeszła przez różne stany emocjonalne. Przez pewien czas głównego wroga upatrywała w Pudelku, chociaż nigdy nie kwestionowaliśmy tego, że w tej sprawie to ona jest ofiarą, bezwzględnie wykorzystaną przez cynicznego polityka. Pek ostatecznie też doszła do takiego wniosku, bo przeprosiła nas za wyzywanie od suk i pajaców w prywatnej wiadomości.
Ostatnio zaś uznała, że nadszedł czas by wystosować przeprosiny również pod adresem Andrzeja Dudy. Pek nigdy nie ukrywała swojego zauroczenia jego osobą. Właściwie to od sympatii dla głowy państwa zaczął się jej romans z posłem Piętą. Jak ujawniła Iza, wpadła mu w oko, gdy kręciła się koło prezydenta.
Wypatrzył mnie, zadzwonił, dużo o mnie wiedział - wspominała w wywiadzie. Szybko skracał dystans.
Teraz Iza ma wyrzuty sumienia, że w swoje sprawy sercowe wmieszała prezydenta, którego tak bardzo ceni i szanuje. Zamieściła nawet przeprosiny na Twitterze.
Wciąż Andrzeja Dudę lubię. I pokornie proszę o wybaczenie, że przez moje złamane serce, ośmieszyłam Pana i siebie - napisała skruszona. Nawet Pan sobie tego nie wyobraża, jak bardzo żałuję.
Niestety, nie wiemy, czy prezydent zdążył zapoznać się z tym wyznaniem, bo Iza skasowała je krótko po zamieszczeniu.