Urzędujący od niedawna prezydent stolicy - Rafał Trzaskowski, ma dar zjednywania sobie politycznych przeciwników. Już podczas kampanii "wchłonął" byłego burmistrza Ursynowa - Piotra Guziała, który usłużnie przesunął się w cień. Po wygranych wyborach wyciągnął rękę w stronę pokonanej kandydatki ruchów miejskich - Justyny Glusman. Ta połasiła się na odpowiedzialność za "zrównoważony rozwój i zieleń" w warszawskim ratuszu.
Grażyna Wolszczak w listopadzie zeszłego roku pozwała władze Warszawy za zagrażający jej zdrowiu smog. Jednak po kilku miesiącach medialnej tupaniny wybrała łaskę Trzaskowskiego i wycofała pozew. Zadowolony prezydent nie omieszkał pochwalić się tym na Twitterze. Post wywołał lawinę nieprzychylnych komentarzy.
Grażyna Wolszczak niedawno zaangażowała się w akcję #pozywamzasmog. Dziś rano poinformowała, że pozew wobec @warszawa zostanie wycofany. - poinformował Trzaskowski. Dziękuję za zaufanie wobec programu walki ze smogiem, który przedstawiliśmy z @JustynaGlusman. Działajmy wspólnie. Wszystkie ręce na pokład! - zawołał triumfująco.
Ten ruch potwierdził w oczach wielu "elastyczność" poglądów aktorów angażujących się w sprawy polityczno-społeczne. Wylali oburzenie w komentarzach.
Aktor - człowiek do wynajęcia. Będzie walczył ze smogiem, z globalnym ociepleniem, (...) oburzy się na niesprawiedliwość. JAK MU ZAPŁACISZ. - podsumowała "ideowość" Wolszczak obserwatorka.
Pani aktorka zagra niedługo w jakimś spocie o czystym powietrzu, które nas otacza w Warszawie? - pytała kpiąco inna.
Decyzja Grażyny Wolszczak jest trudna do wytłumaczenia szczególnie, że walkę ze smogiem Wolszczak nazywała wcześniej "obywatelskim obowiązkiem". Myślicie, że charyzma Trzaskowskiego przekonała ją do tak szybkiego porzucenia ideałów?