Marta Kaczyńska w sierpniu tego roku została po raz trzeci mamą. Bardzo jej zależało na tym, by synek przyszedł na świat w oficjalnym związku, więc w zaawansowanej ciąży, na tydzień przed porodem, wzięła ślub z Piotrem Zielińskim. Najwyraźniej zachowanie tradycyjnej kolejności, czyli najpierw ślub, a potem dziecko, było dla niej ważne.
W sumie trudno się dziwić. Do tej pory życie bratanicy prezesa Prawa i Sprawiedliwości sprawiało wrażenie mało uporządkowanego.
Krótko po wygranej kampanii prezydenckiej taty, Lecha Kaczyńskiego, rozwiodła się z pierwszym mężem Piotrem Smuniewskim. Na pożegnanie poinformowała go oraz całą Polskę, że córka, którą urodziła w czasie gdy byli razem, wcale nie jest jego biologicznym dzieckiem i żeby nie było żadnych wątpliwości, że zdradzała męża, sądownie pozbawiła go praw rodzicielskich.
Zaraz potem zaszła w ciążę z Marcinem Dubienieckim. Stryj Marty nie był tym wszystkim zachwycony.
Marta szybko wyszła za mąż, co było dla nas pewnym zaskoczeniem. Nie musiała chwytać pierwszej możliwej okazji - wspominał Jarosław Kaczyński w Polsce naszych marzeń. To pewnie doprowadziło do drugiego, bardzo szybkiego małżeństwa. To była próba poratowania się, co jest psychologicznie zrozumiałe.
Szczęście Marty skończyło się, gdy mąż zaczął sypiać z byłą żoną Artura Boruca, Katarzyną M. Zresztą w czasie aresztowania przez CBA w sierpniu 2015 roku wyszło na jaw, że łączył ich nie tylko seks, lecz także wspólne machlojki, których wartość krakowska prokuratura wyceniła na 13 milionów złotych.
Kiedy tylko Marcin opuścił krakowski areszt za kaucją, sfinalizowali z Martą długo odkładaną sprawę rozwodu. Kochanka Dubienieckiego już wtedy była z nim w ciąży, a Marta właśnie zaczęła spotykać się z Piotrem Zielińskim, rozwodnikiem z trójką dzieci.
Nie brakuje opinii, że tym razem, dla odmiany mogła lepiej wybrać, zwłaszcza że ukochany nie sprawia wrażenia przesadnie wiernego, co udokumentowali fotoreporterzy.
Podobno Kaczyńska też zaczęła powątpiewać w trafność swojego wyboru, bo Zieliński do tej pory nie zdecydował się zamieszkać z nią i ich wspólnym synkiem. Interesy i dzieci z poprzedniego związku trzymają go w Warszawie, podczas gdy Marta nie wyobraża sobie, przynajmniej na razie, życia poza Trójmiastem.
Jak donosi zatroskany Dobry Tydzień, stopniowo zaczyna do niej docierać, że ze związkiem na odległość wiążą się pewne trudności.
Marta chciałaby, żeby ktoś czasem w nocy utulił jej synka, pomógł rozwiązać codzienne domowe spory czy choćby zrobił zakupy - pisze katolicki tabloid. Piotr z kolei marzy, by w końcu poczuć się gdzieś u siebie. *Jest rozdarty między żoną i synkiem, a dziećmi mieszkającymi ze swoją mamą w Warszawie. *
Podobno na tym tle coraz częściej dochodzi do spięć między małżonkami, co z niepokojem obserwują ich zmartwieni znajomi.
Zastanawiam się, jak długo Piotr wytrzyma to życie z rozjazdach - komentuje znajomy Zielińskiego.