Kevin Spacey mijający rok prawdopodobnie zalicza do jednego z najgorszych w swoim życiu. Aktor odszedł w niesławie z pierwszej ligi Hollywood po tym, jak na jaw zaczęły wychodzić niepokojące doniesienia z jego życia dotyczące molestowania nieletnich chłopców:
Wieść o rzekomej pedofilii gwiazdora zbiegła się z ujawnieniem przez niego swojej homoseksualnej orientacji, co przez wielu zostało uznane za dolanie oliwy do ognia w kwestii walki o prawa środowisk LGBT. Spacey nie próbował szczególnie się wybielać, a fani aktora niedowierzali, że szanowany i lubiany aktor, który dotychczas nie był bohaterem skandali, nie walczy o dobre imię i częściowo przyznaje do wydarzeń sprzed lat.
24 grudnia do sieci trafiło dziwne nagranie, które można obejrzeć na youtube'owym kanale Kevina. Film teoretycznie jest nawiązaniem do bohatera serialu House of Cards, którego grał Spacey zanim zdjęto go z obsady, jednak tytuł nagrania: Let me be Frank można tłumaczyć dwojako: jako "pozwólcie mi być Frankiem" i "pozwólcie mi być szczerym":
W końcu podzieliłem się z wami moimi najskrytszymi i najgorszymi tajemnicami. Pokazałem wam, do czego są zdolni ludzie, zaszokowałem was i zmusiłem do myślenia. Zaufaliście mi, mimo że wiedzieliście, że nie powinniście. To nie koniec, niezależnie od tego, co mówią inni - mówi Kevin, przerywając kilkumiesięczne milczenie.
Oczywiście niektórzy w to wszystko uwierzyli i wyczekiwali, aż się przyznam. Ponad wszystko pragnęli, bym potwierdził, że to co jest mi zarzucane, jest prawdą. Że dostałem to, na co zasłużyłem. Gdyby to wszystko było takie proste. Tylko że ja i wy wiemy, że to nigdy nie jest takie proste - ani w polityce, ani w życiu. Ale nie uwierzylibyście komuś na słowo, nie bez dowodów, nie wyciągalibyście wniosków nie bez faktów. Prawda? Czy zrobiliście to? (...)
Dalej Spacey, ubrany w świąteczny fartuszek, brnie w tłumaczenie:
Mogę wam przyrzec, że skoro nie zapłaciłem za to, co wszyscy wiemy, że zrobiłem, z pewnością nie zapłacę za to, czego nie zrobiłem. Oczywiście wszyscy stwierdzą, że nie okazuję szacunku, bo nie gram zgodnie z zasadami, tak jakbym kiedykolwiek wcześniej grał według jakichś zasad. Nigdy tego nie robiłem i wy to uwielbialiście.
Pomimo wszystkiego, pomimo mojej własnej śmierci, czuję się zadziwiająco dobrze i moja pewność siebie rośnie z każdym dniem i pewnego dnia poznacie całą prawdę.
Myślicie, że to osobliwe pożegnanie Kevina z jego serialowym bohaterem, który został uśmiercony, jest też komentarzem do zarzutów, którewłaśnie mu postawiono?