Bartosz G., gwiazda seriali Czas honoru i Barwy szczęścia, konsekwentnie miga się od składania zeznań w procesie Cezarego P. Przypomnijmy, że w toczącym się od listopada zeszłego roku procesie "dilera gwiazd" zeznawało już wielu celebrytów, a nawet politycy.
Jak dotąd, jedynie poznański działacz Prawa i Sprawiedliwości Filip W. potwierdził w sądzie, że przez sześć lat nakupował u Cezarego P. dwa i pół kilograma kokainy. Pozostali idą w zaparte, że u dilera zaopatrywali się jedynie w tani alkohol. Jak ustalił dziennikarz śledczy, Piotr Krysiak, był to szyfr, stosowany przy składaniu zamówień. Klienci zamawiający "szampana" sygnalizowali, że chcą kupić kokainę gorszej jakości, zaś pod hasłem "moet" krył się narkotyk zawierający nawet do 88 procent czystej kokainy.
Niektórzy zarzekają się, że u Cezarego P. zaopatrywali się w obiady domowe albo płyty Madonny. Inni po prostu migają się od zeznań.
Taką strategię przyjął właśnie Bartosz G. Miał pojawić się w sądzie 9 listopada, ale wolał się tam jednak nie pokazywać. Jak ustalił Super Express, prokuratura postawiła mu zarzut posiadania środków odurzających, więc skorzystał z możliwości odmowy składania zeznań, które mogłyby go obciążyć.
Mogę potwierdzić, że w toku dochodzenia nadzorowanego przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie w październiku 2018 r. Bartoszowi G. zostały przedstawione zarzuty - potwierdza w rozmowie z tabloidem rzecznik prokuratury, Łukasz Łapiński. Zarzuty dotyczą posiadania przez ww. październiku 2015 r., listopadzie 2015 r., grudniu 2015 r. oraz styczniu, lutym, marcu i kwietniu 2016 r. środków odurzających w postaci kokainy, tj. przestępstwa określonego w art. 62 ust. 1 Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.
Prokuratura podejrzewa Bartosza G. o to, że kupił u Cezarego P. 8,5 grama kokainy za 25 tysięcy złotych. Aktorowi grozi do trzech lat więzienia.