Katarzyna Cichopek jest chyba jedną z najnudniejszych gwiazd w polskim show biznesie. Jej przesłodzony wizerunek i zupełnie bezbarwny sposób bycia sprawiają, że rzadko udaje jej się zostać bohaterką artykułów na portalach plotarskich i w ostatnich czasie raczej nie pojawia się na pierwszych stronach gazet. Z wyłączeniem programów telewizyjnych.
Ostatnią i w zasadzie jedyną głośną aferą z udziałem Kasi, był kredyt zaciągnięty we frankach szwajcarskich, który ciężko było im spłacać po wzroście cen walut.
Choć ciężko sobie wyobrazić istnienie Kasi Cichopek w show biznesie bez udziału w serialu M jak miłość, aktorka przyznaje, że wcale nie chciała wcielić się w rolę Kingi Zduńskiej. Na casting poszła za namową Haliny Machulskiej, do której uczęszczała na zajęcia teatralne:
Nie chciałam tam iść, ale nie wiedziałam też, jak miałabym odmówić, dlatego uznałam, że zrobię to tylko ze względu na panią Halinę - wyznała w rozmowie z Galą. Zjawiłam się na miejscu i byłam przerażona: Kiedy w kolejce zobaczyłam dziewczyny z agencji modelek, trochę się załamałam. "Po co tu w ogóle przyszłam?", powiedziałam do siebie. Ku mojemu zaskoczeniu zaproszono mnie na pierwszy dzień zdjęciowy - opowiada.
Kasia wyznaje, że jedną z głównych obaw, które miała przed rozpoczęciem pracy na planie był jej wygląd:
Byłam przerażona! Czułam, że znów mi się dostanie za to, jak wyglądam - że jestem gruba, mam kręcone włosy, pyzatą buzię. Umówmy się, nie należałam do najpiękniejszych kobiet...
Od tamtej pory dużo się zmieniło?