Politycy, sportowcy i gwiazdy żegnają Irenę Szewińską. "Ten uśmiech, klasa i autorytet"
"Zanim udekorowała mnie medalem, poprosiła o autograf" - wspomina Justyna Kowalczyk.
W nocy z piątku na sobotę w szpitalu przy Szaserów w Warszawie zmarła Irena Szewińska, polska lekkoatletka, która wpisała się w historię sportu siedmioma medalami olimpijskimi i dziesięcioma rekordami świata. O śmierci ikony sportu poinformował jej mąż. Irena Szewińska miała 72 lata.
Przypomnijmy: Nie żyje Irena Szewińska
Od sobotniego poranka na ręce rodziny Ireny Szewińskiej spływają kondolencje sportowców, polityków i gwiazd, którzy wspominają lekkoatletkę i dziękują za piękne przeżycia, które fundowała w trakcie kariery. Biegaczkę pożegnali między innymi Jerzy Dudek, Justyna Kowalczyk oraz... Beata Tadla.
Taką Irenę Szewińską zapamiętamy:
Talent do biegania Irena Szewińska pokazała już jako 14-latka, gdy na lekcji wychowania fizycznego pobiegła tak szybko, że nauczycielka myślała, że popsuł jej się stoper.
Cztery lata później miała wystąpić na igrzyskach w Tokio, ale zerwała mięsień dwugłowy uda. Ostatecznie przeszła kwalifikacje i pojechała na igrzyska jako juniorka. Zdobyła trzy medale: dwa srebrne i jeden złoty.
Irena Szewińska wywalczyła w sumie siedem medali olimpijskich, bijąc przy okazji rekord świata. Miała na koncie także 10 medali mistrzostw Europy i 24 złote (!) medale mistrzostw Polski.
"Mój mąż, a zarazem trener, śmiał się ze mnie, że jestem pilna aż do przesady. I nawet wtedy, gdy była plucha albo mróz i zaspy śniegu, wychodziłam na dwór, żeby zrealizować zaplanowaną jednostkę treningową. Wiedziałam bowiem, że tylko drogą systematycznych przygotowań można dojść do sukcesu" - wspominała w "Gazecie Wyborczej".