Po pierwszej w tym sezonie eliminacji do czwartego odcinka Projektu Lady podeszło dwanaście uczestniczek, już bez Anny Kowalewskiej, która, zdaniem mentorek, "potrzebuje więcej czasu, żeby rozkwitnąć": Uczestniczki "Projektu Lady" przechodzą bolesne metamorfozy. "Będę wyglądała jak kupa, jak mi coś zrobią z włosami"
Odcinek zaczął się od awantury o bałagan w sypialniach.
Czyje to są rajstopy? - denerwowała się Aleksandra Baryga. Przychodzicie, robicie burdel, po prostu zacznę, kwa, wyrzucać!**
Jak na zamówienie, zaraz potem zaczęły się warsztaty z asertywności, które poprowadził bardzo bezpośredni w obyciu coach Andrzej Cichocki.
Czy tobie odpowiada ten ton, którym do ciebie teraz mówię? - wrzasnął do jednej z uczestniczek, która spuściła głowę i wymamrotała, że tak.
Naprawdę??? Dziewczyno, tobie odpowiada mój ton? - zdumiał się Cichocki. Przecież możesz zachować się asertywnie i powiedzieć, że nie życzysz sobie, żebym na ciebie darł japę. Zastanówcie się, jak postępować, by zachować szacunek dla siebie.
Wskazówki coacha uczestniczki od razu zastosowały w praktyce.
Weź mi tego palca sprzed twarzy i w dupę sobie go wsadź - denerwowała się Patrycja Hutna. A nie mi tu palcem wygrażasz!
Kolejnym zadaniem było zrobienie zakupów według listy przygotowanej przez szefa pałacowej kuchni. Jak się okazało, wszyscy sprzedawcy zostali poinstruowani, by maksymalnie utrudnić uczestniczkom kupienie wyznaczonych produktów i zmusić je do daleko idących ustępstw. Dziewczyny szybko doszły do wniosku, że lepiej zapomnieć o tym, czego nauczyły się na warsztatach z asertywności i po prostu brać, co jest. Raczej nie o to w tym zadaniu chodziło, co szybko wyjaśnił im coach Cichocki.
To jest wszystko ich wina - zapewniała Baryga. To one mnie przegadały.
Nie chciałyśmy robić problemów - wyjaśniła Sandra Rogaczewska.
Ja chciałam nie kupować tych jabłek - zapewniała Klaudia Obrzut.
To co mogłyście zrobić? - zainteresował się Cichocki. Może... nie kupić..?
Przed kolejnymi zajęciami doszło do spięcia między Aleksandrą Barygą a Magdaleną Lubacz o to, że przez nią wszystkie się spóźniają.
Popatrzcie, wszyscy potrafią ze sobą normalnie porozmawiać, tylko ona nie - narzekała Ola.
Magda odreagowywała stres paląc papierosa w towarzystwie swoich stronniczek.
Można powiedzieć spokojnie - przekonywała. A nie od razu z ryjem...
Sposoby komunikacji były także tematem przewodnim zajęć z Tatianą Mindewicz-Puacz.
Idziecie w agresję zamiast powiedzieć, co was naprawdę boli - przekonywała mentorka. Zamiast krzyczeć rzęsami, włosami, kopniakami "zauważcie mnie", możecie po prostu mówić.
Za najlepszy sposób wyładowania agresji mentorka uznała przebijanie niebieskich balonów, które wypełniały całe pomieszczenie. Na chwilę pomogło, niestety, na zajęciach z mentorka Ireną Kamińską-Radomską, emocje znów sięgnęły zenitu. Tematem warsztatów było jedzenie raków.
A będzie coś normalnego do jedzenia? - dopytywały uczestniczki. Przecież to ma oczy!
Tak mi przykro - przeprosiła raka Agnieszka Koszelak. Jem mięso, ale taka świnia mi nie leży na talerzu.
One robiły tyle zamieszania - narzekała Magda Lubacz. Jakieś histerie, że ma oczy, a kurczaka wpierdalają aż im się uszy trzęsą.
Kolejne zajęcia z mentorką Tatianą znów dotyczyły przemocy, ale z punktu widzenia ofiary.
Mój chłopak zabrał mnie samochodem, myślałam, że ma dla mnie niespodziankę, okazało się, że jest pod wpływem alkoholu - wspominała Sara Kasprzak. Chciałam mu zabrać kluczyki i zaczął walić moją głową w deskę rozdzielczą, a potem wyrzucił mnie na pobocze.
Ja nie byłam w związku przemocowym - zapewniła Natalia Bugajska. Tylko mój chłopak pod wpływem alkoholu zwyzywał mnie: "ty kurwo, nie masz tutaj już wstępu". Płakałam przez dziewięć dni, a dziesiątego *połknęłam wszystkie tabletki, które miałam w domu i popiłam wódką. *
Kiedy miałam dwadzieścia lat, mało brakowało, żeby żelazko wylądowało na mojej twarzy - wyznała mentorka Tatiana. Gdybym się nie uchyliła, miałabym teraz pół twarzy.
Kolejne zadanie okazało się wyjazdowe. W zajęciach z krav magi wzięła udział również mentorka Irena, po raz pierwszy w historii programu ubrana w dres.
Dama potrafi sobie poradzić w każdej sytuacji - wyjaśniła pouczająco. Również jeśli chodzi o sytuacje konfrontacyjne.
Niestety, Sandrze Rogaczewskiej oberwało się za zmyślanie historii.
Ona na każdy temat ma coś do powiedzenia - skomentowała Sara. Jak jest przemoc to ona od razu ma swoją historię…
Gubi się w tych swoich opowieściach - stwierdziła Aleksandra. Już ty lepiej nic nie mów.
To samo zresztą poradziły Sandrze mentorki, lekko skołowane jej konfabulacjami. W gronie zagrożonych znalazła się w towarzystwie Oli i Patrycji. Nieoczekiwanie do rezygnacji z programu została zmuszona Aleksandra Baryga. Tatiana Mindewicz-Puacz doszła do wniosku, że Ola jest zbyt inteligentna i za bardzo wchodzi w rolę mentorki. Myślicie, że poczuła się zagrożona?