Pierwszy i, miejmy nadzieję, ostatni sezon programu Iron Majdan dobiegł szczęśliwie końca. Dla Małgorzaty Rozenek-Majdan i Radosława Majdana był to z pewnością udany czas. Na koszt TVN-u zwiedzili między innymi Islandię, Kalifornię, Tajlandię, Kambodżę i Gruzję. Dla widzów - niekoniecznie...
W dziesiątym odcinku Majdany znalazły się w Bilbao. Ledwo Radzio i Małgosia rozmarzyli się kulinarnie, już dostali wiadomość od producentów z zaproszeniem na kolację do luksusowej restauracji.
Jeszcze żadnej czelendź nie zaczynał się tak miło - zauważyła Małgorzata. Popatrz, kochanie, tutaj mężczyżni gotują. Żeby nie było, że mnie postawią na zmywak. Ooooo, homar! Mówiłam ci, że będziemy gotować! Ja wiem! Pewnie dla jakiegoś piłkarza z Athletico Bilbao. Radziu, ten klub tutaj tak się nazywa?
Może to jeszcze przegadajmy - zaproponował Radosław. Ja zaliczam się do osób, które nie gotują.
Następnego ranka Majdany posłusznie stawiły się w kuchni, żeby zdobyć doświadczenie niezbędne go przygotowania posiłku dla sławnych gości, którzy zapowiedzieli się na kolację.
Jeżeli już coś robisz, to tylko po to, żeby wygrać - stwierdziła pouczająco Małgorzata. To się tyczy każdej, dokładnie każdej dziedziny życia.
Niestety kalmary, które poszły na pierwszy ogień, okazały się przesolone.
Małgosia jest zdecydowanie szefem w kuchni, ale oczywiście zdarza jej się przesolić - wyznał Radosław. Nie jest to żadna wielka sprawa.
Ja nie oddam fartucha - zapowiedziała twardo celebrytka.
Następnego dnia Majdany dostały wiadomość, że drugi etap stażu mają odbyć w restauracji w innym mieście. Tymczasem na lotnisku wylądował samolot z celebrycką parą, dla której Małgorzata i Radosław mieli przygotować wystawną kolację. Okazali się nią państwo Kostrzewscy, rodzice Małgosi.
Powiedz jej, że jedziemy do Torunia - podpowiedział żonie Stanisław Kostrzewski. Jak łgać, to na całego.
Tymczasem Małgorzata postanowiła zadzwonić z samochodu do mamy, żeby sprawdzić, co u niej.
Jakiś taki dziwny pogłos jest - stwierdziła pani Kostrzewska. Sąsiad chyba przejechał traktorem… No do czego to doszło, żeby na stare lata własnemu dziecku kłamać.
Ciężko jest ukryć tę naszą obecność tutaj - narzekał tata Małgosi. Mówimy, że w Ciechanowie jesteśmy…
W rodzinnej restauracji Egana, słynącej z wypieków, Radosław od razu został mianowany szefem zespołu, z zadaniem upieczenia szarlotki.
Jeszcze 40-50 lat temu kobiety rządziły w kuchni - wyjaśnił syn właścicielki restauracji. Teraz to się zupełnie zmieniło, gotują mężczyźni. Ona coś tam chciała zrobić, ale to on jest szefem kuchni.
Wygania mnie z kuchni - poskarżyła się Małgosia. Umyj ręce! To jest silniejsze ode mnie... To się kroi w takie cienkie plasterki. Myślę, że to nie wyjdzie tak dobrze, jak powinno... Mi sie bardzo podobało, jak się wszyscy tej mamy słuchają. Moja to jak mi czasem coś powie, to ja tłumaczę: "Mamo, ale ty nie masz o tym pojęcia".
Następny dzień rozpoczął się od połowu świeżych produktów na kolację dla celebryckiej pary, którą, o czym Majdany oficjalnie jeszcze nie wiedzą, okażą się rodzice Małgosi.
Mam nadzieję, że nie będziemy wypadać z burty - zastanowiła się Małgorzata, podczas gdy załoga kutra ubierała ją w nieprzemakalną odzież. Wypływamy na połów homara.
Ale łódka nam przecieka - zauważył Radosław.
To jest normalne? - denerwowała się tradycyjnie Małgosia. To tak powinno być? Jezus Maria! Wiesz co, tę czerwoną rybę, tę piękną, to wrzuć z powrotem, bo jej się zaraz skończy tlen... Patrz, jacy oni czujni i wykryli moją tajną akcję, dobrze, że nie jestem agentem CIA.
Celebrytka chyba nie do końca zrozumiała zadanie, bo podczas gdy załoga wyławiała ryby, ona z zapałem wrzucała je z powrotem do wody.
Nic dziwnego, że są czujni, skoro tyle kasy im wyrzuciłaś za burtę - zauważył Majdan. W tej całej masie ryb złowiliśmy tylko trzy lobstery.
Wreszcie nadeszła pora wystawnej kolacji. Kiedy Majdany wraz ze swoim połowem stawiły się w kuchni, rozpoczął się, jak zwykle, dramat.
Ja nie zabiję homara - zaprotestowała Małgorzata, chociaż zaledwie dwa dni wcześniej rozpływała się nad smakiem martwego skorupiaka. Mogę przygotować danie wegetariańskie. I nie, nie zabijesz go na moich oczach!
Biedny Radek - westchnął właściciel restauracji. Biedny, biedny Radek...
Naprawdę zaczynasz mnie wku*wiać - wyznał Radosław. Bo mnie to już męczy, jak mi ciągle mówisz, co ja mogę robić, a czego nie.
To są chorzy ludzie, ten program zaczyna mnie wkurzać - obraziła się celebrytka.
To kto wreszcie jest szefem? - dopytywał znękany właściciel restauracji. Bo już dziesiąty raz to ustalamy..
Ona - stwierdził zrezygnowany Radek.
Musimy zrobić nowy sos - zdenerwowała się Małgosia. Co tam powinno w nim być? Idź się zapytaj! Po tym czelenedżu to cię naprawdę zabiję... Mam nadzieję, że ty wiesz, kto to jest ten VIP. Kto tu jest związany ze sportem?
Felipe Massa - podpowiedział Radosław, chociaż Massa akurat pochodzi z Brazylii. Przepraszam, czy ktoś ma trochę lodu? Muszę przyłożyć Gosi na głowę… Trochę się zaniepokoiłem, że gościom nie smakowało, bo mi to, co ugotowaliśmy mi smakowało.
Wtedy Majdany dostały wreszcie pozwolenie na opuszczenie kuchni i poznanie ważnych gości, po czym nastąpił spontaniczny i zupełnie nie wyreżyserowany finał.
Ja muszę teraz pochlipać trochę - wyznała Małgosia. Rodzina jest najważniejsza...
Naprawdę tego się nie spodziewaliśmy - zapewnił Radosław.
Też się wzruszyliście?