Jolanta Fraszyńska ujawniła ostatnio, że straciła oszczędności całego życia, które ufnie zainwestowała w szwedzką Galleri New Form z siedzibą w Gdyni, obiecująca podejrzanie wysokie zyski z inwestycji w dzieła sztuki.
Mechanizm działania firmy był prosty: po podpisaniu umowy z właścicielką firmy Joanną S. klienci otrzymywali certyfikat własności konkretnej rzeźby. Bizneswoman, Polka mieszkająca w Szwecji, zapewniała, że po 10 miesiącach odkupi od inwestora rzeczoną rzeźbę i wypłaci mu określony zysk. Przy inwestycji do 100 tys. zł zysk miał wynieść 15 proc., a przy wpłacie powyżej 100 tys. zł stopa zwrotu rosła do 18 proc.
Firma kusiła piękną witryną internetową, luksusowymi przyjęciami dla klientów oraz możliwością wkroczenia w elitarny świat sztuki. Bardzo uważnie dobierała ewentualnych inwestorów. Podejmowała rozmowy wyłącznie z zamożnymi ludźmi, chętnie związanymi z show biznesem. Ponieważ początkowo właścicielka firmy wypłacała obiecane zyski, klienci polecali ją sobie wzajemnie, jako osobę, dzięki której można dobrze zarobić. W ten sposób Joannie S. udało się stworzyć wrażenie, że jej firma działa legalnie i jest godna zaufania, zaś fakt, że została wpisana na listę ostrzeżeń KNF jest tylko jakąś niesprawiedliwą pomyłką.
Niestety, po kilku miesiącach działalności wyszło na jaw, że Galleri New Form jest zwykłą piramidą finansową, działającą na takiej samej zasadzie co Amber Gold.
Jak informuje PAP, firma mogła pozyskać od inwestorów łącznie ponad 800 milionów złotych. Białostocka prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie doprowadzenia inwestorów do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości 300 mln zł oraz prania brudnych pieniędzy na tę samą kwotę.
Jeden z pełnomocników poszkodowanych, mec. Aleksander Kowzan ujawnia, że tylko jego klienci powierzyli nieuczciwej firmie 80 milionów złotych. Oszukanych osób jest oczywiście znacznie więcej. Są wśród nich dziennikarze, politycy, aktorzy, między innymi Jolanta Fraszyńska, Omenaa Mensah i Grażyna Wolszczak.
Włożyłam w to wszystkie oszczędności - wyznała zrozpaczona Fraszyńska. Były przeznaczone na mieszkanie dla córki.
Z kolei sławny tyczkarz Władysław Kozakiewicz, który nie dał się naciągnąć, ujawnia, jak przebiegała rekrutacja potencjalnych klientów.
Byłem akurat w Warszawie i zostałem zaproszony na imprezę Galleri New Form przez Jacka Wszołę. To było dla mnie podejrzane - wspomina sportowiec. To jest na wariackich numerach… Ja się zbytnio nie znam na sztuce, ale jakby mi się coś podobało, to bym kupił, ale nie jestem tak majętny, żeby kupować za 100 czy 200 tysięcy. Znajomy kiedyś zastawił swoje mieszkanie, żeby coś kupić. A powiesić na ścianie mogę sobie obraz, jak mi wnuczka narysuje.