O Łukaszu Zbonikowskim w zasadzie nie powinno się mówić. Poseł PiS oskarżony przez żonę o napaść i przemoc fizyczną nadal może liczyć na wsparcie partii Jarosława Kaczyńskiego. Prezesa najwyraźniej nie rażą liczne naruszenia, których dopuszczał się Zbonikowski. Poseł sypiał z działaczką PiS-u, zdradzając tym samym żonę i jednocześnie deklarując radykalny katolicyzm. Dwukrotnie miał rzucić się na żonę z pięściami, do tego regularnie poniżając ją swoimi wypowiedziami.
Sprawa rozwodowa Zbonikowskich jest już w toku, jednak to, co opublikowała ostatnio Gazeta Wyborcza jeszcze bardziej pogrąża polityka. Jego żona podczas przeszukiwania rzeczy męża w chwili odkrycia zdrady, znalazła dziwny rękopis zatytułowany "Przepis na żonę".
Żona ma być ładna, żeby seks nie był przymusem. Niewysoka, z płaską głową, żeby można było na niej postawić szklankę z piwem. Do tego posłuszna, inteligentna i w miarę majętna. Powinna być katoliczką - by wiedziała, gdzie jej miejsce. Dobrze, aby była naiwna, bo uwierzy w co trzeba - cytuje Wyborcza.
Zrozumiałam, bo to przepis na mnie - mówi Monika Zbonikowska w rozmowie z dziennikiem.
Nazywał mnie krową. Upokarzał, poniżał, wyśmiewał. A jednocześnie chodził na pielgrzymki do Częstochowy, jeździł na zloty Radia Maryja, zamawiał msze święte w naszej wspólnej intencji - dodaje.
Przypomnijmy, że poseł PiS nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów.