Minione tygodnie okazały się wyjątkowo burzliwe w życiu Dody, znanej ostatnio jako "Dorota R.". Po zmanipulowaniu producenta Emila S. do tego stopnia, że bez namysłu wykonuje wszystkie jej polecenia, piosenkarka rozpoczęła wreszcie pracę na planie filmu Pitbull. Ostatni pies. Wyreżyseruje go Władysław Pasikowski zamiast Patryka Vegi, bo Emil S. pod dyktando Dody tak zmienił scenariusz, że Vega nie poznał własnego filmu. Ekipa filmowa przyjęła Dorotę życzliwie, a Marcin Dorociński, powracający w roli Despera, podjął się nawet udzielenia jej lekcji aktorstwa.
Niestety, Dorota szybko zawiodła ich zaufanie. Na jaw wyszły różne jej grzeszki i przewinienia, z których ma być nasłanie na dawnego narzeczonego płatnych zbirów, którzy poradzili mu, by nie zadzierał z byłą narzeczoną.
Jak można się domyślać, w zły humor wprawił ją wyrok skazujący za porysowanie samochodu oraz upublicznienie zapisów jej rozmów telefonicznych z Haidarem, z których wynika, że już kompletnie odleciała. Zobacz: Zemsta według Dody: "Zniszczyłam ci samochód, bo umawiałeś się z jakąś ku*wą PO TYGODNIU OD ROZSTANIA!"
Skończyło się tym, że 22 listopada została aresztowana pod zarzutem "nakłaniania innych, ustalonych w sprawie osób do zmuszania Emila H. do określonego zachowania, poprzez kierowanie wobec niego gróźb bezprawnych". Zobacz: Uradowana "Dorota R." wychodzi z prokuratury. Z czego się tak cieszy? (ZDJĘCIA)
Chociaż Doda, oczywiście, nie przyznaje się do niczego, mecenas Roman Giertych, reprezentujący w sądzie Emila Haidara, mocno liczy, że uda się zmienić kwalifikację czynu na "działalność w grupie przestępczej", zagrożoną karą do 10 lat więzienia.
Wtedy realny wyrok to około pięciu lat pozbawienia wolności i nie ma mowy o wyroku w zawiasach - tłumaczy Giertych. Zobacz: Doda już ZŁAMAŁA warunki zwolnienia za kaucją? "Dostała zakaz kontaktowania się z podejrzanymi w sprawie"
Co gorsza, w przestępstwie miał brać udział producent Pitbulla. Ostatniego psa, Emil S. ps. "Nositorba". Cała ekipa zachodzi w głowę, jak bardzo filmowi zaszkodzi fakt, że decydujący głos w produkcji należy do dwójki niestabilnych emocjonalnie kryminalistów.
Atmosfera na planie nie jest podobno miła. Jak donosi Fakt, aktorzy, którzy muszą grać z Dodą, zwyczajnie się jej boją.
_**Marcin unikał Dody, jak tylko się dało**_ - ujawnia osoba z produkcji filmu. Opowiadał kolegom o swoich obawach, że ta sprawa odbije się im wszystkim czkawką. Cieszył się z powrotu do roli Despera, a teraz myśli tylko o tym, że ta afera kryminalna niezasłużenie przyćmi "Pitbulla", który według niego jest świetny. Boi się, że teraz aktorom filmu zacznie się obrywać za pracę z Dodą i jej partnerem, którzy nie cieszą się dobrą opinią w środowisku.
Zamieszanie wokół filmu - chociaż wyjątkowo niechlubne - raczej na pewno mu pomoże i ściągnie do kin jeszcze więcej widzów. Tylko czy o taką promocję chodziło?
**Doda i Kubicka plotkują w sklepie. Nowe przyjaciółki?
**