TVP emituje obecnie czwartą edycję "misyjnego" programu Rolnik szuka żony. Niestety, dotychczas tylko druga edycja zakończyła się sukcesem w postaci czterech szczęśliwych par, w tym jednej homoseksualnej. Najgorzej wypadła pierwsza, bo zaraz po zakończeniu programu wyszło na jaw, że większość rolników zgłosiła się nie w poszukiwaniu nie żony, lecz popularności w show biznesie lub polityce.
W międzyczasie oglądalność spadła o milion, no ale to akurat nie dziwi, bo odkąd stanowisko prezesa Telewizji Publicznej objął Jacek Kurski, wszystkim programom pospadało. Show ciągle jednak dostarcza widzom emocji, zwłaszcza że ostatnio powstały podejrzenia, że Kasia i Piotr poznali się jeszcze przed programem, a zgłosili się do niego tylko po to, by telewizja sfinansowała im ślub i podarowała w prezencie drogie maszyny rolnicze.
Jeden z reżyserów programu Konrad Smuga w rozmowie z Interią zapewnia, że nie wierzy w te spekulacje.
Według nas gdyby się znali, mieliby już związek. Po co przychodzić do programu? Poznawanie się przed kamerami jest trudne - przekonuje. Zdjęcia kończą się o godz. 19-20. Potem uczestnicy mają czas dla siebie. Większość naprawdę ciekawych rzeczy dzieje się poza kamerami. Niestety... Chcielibyśmy widzieć, co tam się dzieje!
Zapewnia także, że jeśli uczestnicy liczą, że TVP zapłaci ciężkie pieniądze za ich ślub, tak jak czasem robią amerykańscy producenci, którzy cztery lata temu za milion dolarów wydali za mąż Joannę Krupę w luksusowym hotelu, położonym przy granicy z Meksykiem, to się mocno rozczarują.
To absolutna bzdura. Gdy jechałem na ślub Agnieszki i Roberta z drugiej edycji, sam kupiłem bilet i prezent - wspomina Smuga. Nie mieli innych gratyfikacji. Nie dajemy w prezentach maszyn rolniczych.
_
_
_
_