Kwestia przyznawania odznaczeń państwowych za rządów Prawa i Sprawiedliwości budzi sporo kontrowersji. Trudno nie zauważyć, że faworyzowane są osoby związane ze środowiskiem prawicowym i publicznie przychylnie wypowiadające się o nowej władzy. W ubiegłym roku szerokim echem odbiło się przyznanie Małgorzacie Kożuchowskiej Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski za "wybitne zasługi w pracy artystycznej".
Był to wybór o tyle zaskakujący, że poza rolą Hanki, ginącej w kartonach oraz zagraniu w Kilerze próżno szukać przykładów odznaczenia się talentu Małgosi w polskiej kinematografii. Sprawa zaczyna mieć sens, gry prześledzi się wywiady Kożuchowskiej na temat in vitro i Boga, a gdy dodamy do tego, że jej ojciec wykłada w prywatnej szkole Tadeusza Rydzyka, mamy już pełen obraz prawdopodobnej motywacji przy nagradzaniu aktorki.
Podczas gdy jedni dostają od prezydenta ordery, inni mogą niebawem je stracić. Jak podaje Rzeczpospolita, aktualnie ważą się losy kawalerów Virtuti Militari, którym prezydent Duda może odebrać odznaczenie... pośmiertnie. Dziennik przypomina, że w czasach PRL ordery nierzadko wręczano z pobudek politycznych, gdyż pozwalała na to ustawa z 1969 roku, w której brak było szczegółowych kryteriów ich nadawania. Dzięki temu odznaczenia doczekało się ponad pięć tysięcy osób, w tym generał Wojciech Jaruzelski.
Jak podaje gazeta, w ubiegłym tygodniu do Kancelarii Prezydenta trafiła lista stworzona przez Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, na której mogło znajdować się nazwisko generała. Ponoć ostatecznie liczbę "kandydatów" do utraty orderu okrojono do kilkunastu osób. Jak potwierdza szef UdSKiOR, Jan Józef Kasprzyk, są na niej zabójcy Mariana Bernaciaka ps. Orlik.
Są też osoby, które zostały pozbawione przez UdSKiOR uprawnień kombatanckich za haniebną pracę w komunistycznym aparacie bezpieczeństwa. Są to np. prokuratorzy stalinowscy, wysocy funkcjonariusze Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, Urzędu Bezpieczeństwa czy Informacji Wojskowej - mówi w rozmowie z Rzeczpospolitą.
Obecnie Virtuti Militari można przyznać w czasie wojny lub przez pięć lat od jej zakończenia. Wtedy tego kryterium nie było. Dlatego dopiero w latach 70. dostał go generał Wojciech Jaruzelski - dodaje Jerzy Bukowski z Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych.
Aby mogło dość do odebrania orderu konieczne jest powołanie kapituły Virtuti Militari, której opinia zgodnie z ustawą o orderach i odznaczeniach, jest niezbędna do przeprowadzenia całej procedury. Jak ustalili dziennikarze dziennika, kapituła miała być powołana przed 11. listopada, jednak z nieznanych przyczyn do tego nie doszło. Być może prezydent zastanawia się, czy odbieranie orderów będzie właściwym posunięciem, choć może w tej kwestii liczyć na poparcie środowisk "patriotycznych". Otoczenie prezydenta twierdzi natomiast, że decyzja o odebraniu orderów jest całkiem prawdopodobna.
Szereg tych odznaczeń było nadawanych po wojnie w sposób ewidentnie naruszający zasady - mówił niedawno na antenie RMF FM prezydencki minister, Andrzej Dera.
Przypomnijmy, że Wojciech Jaruzelski był ostatnim przywódcą komunistycznej Polski, odpowiedzialnym za wprowadzenie stanu wojennego. Choć przez wiele lat trwały procesy w sprawie jego odpowiedzialności za śmierć, według niektórych źródeł, ponad stu osób, generał nigdy nie został skazany. Do samego końca twierdził zresztą, że "wybrał mniejsze zło" i żalił się, że "cały ten okres był dla niego udręką, koszmarem". W ostatnim wywiadzie przed śmiercią, udzielonym Newsweekowi stwierdził nawet, że nigdy nie był komunistą, bo w Polsce nie było komunizmu.