Telewizja publiczna, odkąd nastała w niej "dobra zmiana" w postaci Jacka Kurskiego oraz pościąganych z TV Republika i medialnej szkoły ojca Rydzyka adeptów dziennikarstwa, zalicza wpadkę za wpadką. W zeszłym roku Kurski zdążył przehulać nie tylko 100 milionów złotych zostawione w kasie przez poprzedników, lecz jeszcze zadłużyć się na kolejne 180 milinów. Żeby utrzymać rzesze nowych pracowników, których zatrudnił prezes, premier Beata Szydło musiała zasilić budżet "mediów narodowych" kwotą 800 milionów!
Znając Jacka, powinno wystarczyć maksymalnie na dwa lata.
Jednocześnie TVP regularnie zniechęca do siebie widzów. Nie chodzi już tylko o Wiadomości, które z lidera na rynku spadły na ostatnie miejsce wśród wszystkich wieczornych programów informacyjnych. Kiepsko dzieje się też w segmencie programów rozrywkowych. Tydzień temu fani show Rolnik szuka żony nie kryli rozczarowania, gdy zamiast ulubionego programu zastali w telewizorze relację z pustych trybun w opolskim amfiteatrze.
Podobnie zawiedzeni byli widzowie The Voice of Poland, który też musiał ustąpić miejsca opóźnionemu o trzy miesiące opolskiemu festiwalowi.
Za to w tym tygodniu TVP wyemitowała nowy oraz zaległy odcinek dzień po dniu, w sobotę i niedzielę. W dodatku telewizyjni "profesjonaliści" nie dopilnowali grafiku i okazało się, że pora emisji premierowego odcinka The Voice of Poland pokrywa się z nowym odcinkiem Rolnik szuka żony. Czyli telewizja publiczna sama sobie zrobiła wewnętrzną konkurencję, zupełnie jakby jeszcze za mało obrywała od innych stacji.
Prezes Kurski, który o tym niedopatrzeniu dowiedział się po fakcie, natychmiast zarządził tropienie winnych. Za odpowiedzianych zamieszania uznano wicedyrektora Dwójki Tomasz Mazura i wicedyrektora biura programowego TVP Marcina Stefaniaka. Obaj zostali ukarani odsunięciem od obowiązków służbowych, więc jest szansa, ze przez kilka kolejnych tygodni nie namieszają w grafiku.
Telewizja tak jak każda korporacja jest profesjonalnie zarządzana, kiedy nagradza za sukcesy, a karze za błędy - wyjaśnił po ojcowsku Kurski.
Uff, to w takim razie dobrze, że Opole okazało się tak wielkim "sukcesem". Oczywiście w oczach samego Jacka. Przypomnijmy: Kurski przekonuje: "Oglądalność opolskiego festiwalu pobiła wszelkie rekordy. To był horror z happy endem!"
**Kurski znów zaklina rzeczywistość: "Opole to pod względem artystycznym wielki triumf kobiet!"
**