Awantura o festiwal w Opolu trwa nieprzerwanie od czterech miesięcy. Wszystko zaczęło się od informacji, że Jacek Kurski posiada "czarną listę" artystów zaangażowanych w protesty antyrządowe, których nie życzy sobie widzieć na opolskiej scenie. Nietrudno było się domyślić, że chodzi głównie o Kayah, która po ujawnieniu tego faktu sama ogłosiła bojkot festiwalu. W ślad za nią poszli inny wykonawcy i w końcu okazało się, że nie ma chętnych do występowania. Masowy bojkot artystów spowodował wycofanie się sponsorów i organizatorów, a sytuacja zrobiła się poważna do tego stopnia, że prezydent Opola postanowił odebrać TVP prawa do organizacji wydarzenia.
To wywołało wściekłość Kurskiego, który odgrażał się, że Arkadiusz Wiśniewski "zniszczył festiwal i będzie jeszcze błagał, żeby TVP wróciła do Opola".
Przypomnijmy: Kurski grozi w TVP Info: "Pan prezydent ZNISZCZYŁ FESTIWAL. Będzie jeszcze błagał, żeby TVP wróciła do Opola!"
W międzyczasie prezes wpadł na pomysł zorganizowania konkurencyjnego festiwalu w Kielcach, który jednak nie cieszył się zbyt dużym zainteresowaniem. Ostatecznie Kurski dogadał się z prezydentem Opola i zebrał garstkę wykonawców skłonnych zrobić wiele dla pieniędzy, a efektem tego ma być festiwal w Opolu przeniesiony z czerwca na wrzesień. Pierwsze występy, w tym podejrzewanej ostatnio o groźby i wymuszenia Doroty Rabczewskiej, będzie można zobaczyć już dziś wieczorem.
Choć z pozoru mogłoby się wydawać, że po licznych perturbacjach Kurskiemu udało się jakoś wybrnąć z sytuacji, okazuje się prezes nie wybacza i nie zapomina, a w tle trwa jego zażarta walka o udowodnienie, kto jest górą. Wyszło bowiem na jaw, że Kurski złożył do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez opolskich urzędników. Prokuratura Okręgowa w Świdnicy od sierpnia prowadzi śledztwo w tej sprawie.
Chodzi o umowę między miastem Opole a Telewizją Polską, a dokładnie o zawarte w niej paragrafy mające klauzule poufności, których treść została ponoć ujawniona na stronach internetowych - Policja przesłuchała już pierwszych świadków w tej sprawie - poinformował w rozmowie z serwisem Fakt24 prokurator, Mariusz Pindera.
Urzędnicy tłumaczą, że wcale nie ujawniali poufnych informacji, a jedynie takie, do których prawo wglądu mają mieszkańcy miasta, ze środków którego finansowana jest impreza.
Mieszkańcy mają prawo wiedzieć, w jaki sposób i na co wydatkowana jest każda złotówka zarówno z budżetu miasta Opola, jak i z budżetu państwa. Tym bardziej, że umowa zawarta została między samorządem a Telewizją Publiczną na bazie pieniędzy publicznych - powiedział w rozmowie z Onetem Piotr Letachowicz z Urzędu Miejskiego Opola.
To nie jedyny donos, jaki Jacek złożył do prokuratury w związku z tegorocznych festiwalem. Zdążył też pozwać niemal wszystkie media, które odważyły się napisać o jego kontrowersyjnych praktykach "sortowania" artystów (zobacz: TVP Jacka Kurskiego POZYWA media za informacje o cenzurze i "czarnej liście"!). Z pewnością jednak toczące się spory nie zepsują mu humoru i przez najbliższe trzy wieczory będzie dumnie zasiadał w pierwszym rzędzie opolskiego amfiteatru, a może nawet wygłosi jakieś przemówienie. Myślicie, że widownia przyjmie go brawami?