Małgorzata Kożuchowska, odkąd nastała "dobra zmiana", należy do najmocniej promowanych aktorek. Jej samej to, na szczęście, nie przeszkadza. Pogodnie zapewnia, że odbierała odznaczenia państwowe z różnych rąk i na żadnym z medali nie dostrzegła "partyjnego znaczka". Jednak, kiedy w listopadzie zeszłego roku została odznaczona przez prezydenta Andrzeja Dudę Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, trzecim pod względem ważności odznaczeniem państwowym, zrobiło się zamieszanie. Kożuchowska otrzymała medal za "za wybitne zasługi w pracy artystycznej i twórczej", dołączając w te sposób do grona, w którym znajdują się już między innymi laureat Oscara, Andrzej Wajda oraz międzynarodowej sławy kompozytor Wojciech Kilar. Pojawiły się wątpliwości, czy na pewno nie dało się znaleźć nikogo lepszego. Aktorce wypomniano tatę, który jest stałym współpracownikiem Radia Maryja...
Pojawiły się także głosy, że prezydent Duda wolał odznaczyć Krzyżem osoby, co do których miał pewność, że na pewno go przyjmą. Wtedy w obronie osiągnięć Kożuchowskiej stanął jej serialowy mąż, Tomasz Karolak.
W katolickim Dobrym Tygodniu przypomniał jej kreację w Miłości na Krymie, wystawianej w Teatrze Narodowym w 2007 roku. Może trochę szkoda, że od tamtej roli minęło 10 lat , które aktorka wykorzystała na to, by dramat Maggie z Kotki na gorącym blaszany dachu "sprowadzić do wymiaru telenoweli", jak pisali krytycy.
Ostatnio Małgorzata znowu podpadła, tym razem Marii Nurowskiej, autorce książki o słynnej kobiecie-szpiegu, Krystynie Skarbek, która posłużyła zakochanemu w niej Ianowi Flemingowi za pierwowzór Vesper Lynd. Zdaniem pisarki, obsadzenie Kożuchowskiej w roli Skarbek w spektaklu Teatru Telewizji Wojna, moja miłość, było tak poważnym błędem, że aż nie mogła oprzeć się pokusie nazwania aktorki
"ku*wiszonem, snującym się w szlafroku".
Przypomnijmy: Pisarka tłumaczy się z nazwania Kożuchowskiej "ku*wiszonem": "Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, oglądając to dziełko!"
Nurowska, po tym gdy została bohaterką Pudelka, a Karolina Korwin-Piotrowska zaapelowała o to, by odciąć ją od internetu dla jej własnego dobra, nieporadnie tłumaczyła, że słowa "ku*wiszon" nie odniosła do samej Kożuchowskiej, lecz do kreowanej przez nią postaci, która, zdaniem pisarki, została przedstawiona niezgodnie z prawdą historyczną, a cały temat został kompletnie zmarnowany.
Biorąc pod uwagę, że spektakl Teatru Telewizji został przygotowany pod nadzorem prezesa TVP Jacka Kurskiego, który dał się już poznać jako człowiek, który wszystko, czego się dotknie, potrafi przemienić w przeciwieństwo złota, słowa krytyki pod adresem samego spektaklu niektórym wydały się niepozbawione słuszności. Nie brakuje jednak opinii, że zostały wyrażone zbyt brutalnym językiem. Zaś Kożuchowskiej oberwało się niezasłużenie, bo starała się jak mogła i jak jej pozwolił szlifowany latami w telenowelach warsztat aktorski.
Podobno prawdziwy talent obroni się sam. Niestety, w przypadku Małgosi tradycją stało się, że jej talentu bronią koledzy. Tym razem padło na Marka Bukowskiego, który w spektaklu wciela się w Andrzeja Kowerskiego. Podobnie jak Karolak, broni Kożuchowskiej w Dobrym Tygodniu.
Małgosia jest profesjonalistką. Może została obsadzona wbrew warunkom, ale przecież dla aktora to o wiele lepiej, ciekawiej - przekonuje w katolickim tabloidzie. Taka rola to wyzwanie. Widziałem spektakl i uważam, że Małgosia znakomicie sobie poradziła, jest prawdziwa, przekonująca. Szybko nawiązaliśmy kontakt. Mam nadzieję, że to widać na ekranie, tym bardziej, że gramy kochanków. Andrzej był miłością życia Skarbek. Leżą w jednym grobie, mimo że na pewnym etapie los ich rozdzielił. Chemia między nami jest, przynajmniej z mojej strony. A dubli było tyle, ile trzeba. Bardzo szanuję i podziwiam Małgosię, ma duże poczucie humoru, jest bezpośrednia i szczera.
_
_