Łukasz Zbonikowski należy do najsłynniejszych posłów Prawa i Sprawiedliwości, chociaż jego aktywność w Sejmie nie jest zbyt duża. Wsławił się za to na innych polach. Rok temu agencja detektywistyczna, wynajęta przez żonę posła, wykryła w jego majtkach ślady DNA innej kobiety. Dzięki temu wyszło na jaw, że Zbonikowski, startujący do Sejmu pod hasłem "Zaufaj prawdzie", nie tylko ma gorący romans ze swoją bliską współpracownicą, również działaczką PiS-u, lecz także się nie myje.
Tę wersję potwierdziły gorące SMS-y, odnalezione w telefonie Zbonikowskiego. Kochanka wysyłała mu zdjęcia swoich nagich piersi oraz wspomnienia z chwil, gdy "uroczo wyglądał, leżąc na jej kolanach", on zaś przekonywał ją, że ich związek powinien pozostać wyłącznie seksualny, bo serce mu się kraje, gdy widzi, jak kobieta angażuje się emocjonalnie.
Jak patrzę, jak przeszkadzam Ci w pracy, jak próbuję wbijać się w Twoje życie, a nawet w Twoje skryte wnętrze, przychodzą mi do głowy myśli, że Cię krzywdzę - napisał w jednym z SMS-ów.
Kiedy w jego majtkach znaleziono DNA kochanki, żona wniosła o rozwód. Zbonikowski tak się zdenerwował odkryciem romansu, że rzucił się na żonę z pięściami i zapowiedział, że tak łatwo się go nie pozbędzie. Na dowód swoich słów próbował ukraść jej kombajn.
Gdy cała sprawa wyszła na jaw, Jarosław Kaczyński nie tylko nie wyrzucił seksposła z partii, ale jeszcze złożył mu serdeczne życzenia świąteczne. Zbonikowski długo chwalił się zdjęciem, dokumentującym to ważne wydarzenie. Jak donosi Super Express, Zbonikowski nadal jeździ traktorem żony. Ostatnio spowodował nim wypadek. Jak ustaliła policja, w minioną sobotę około godziny 22, czyli już po zmroku, seksposeł wyjechał na jezdnię traktorem, do którego był przyczepiony nieoświetlony i nieoznakowany agregat uprawowy. Tą samą drogą z przeciwnej strony fordem galaxy jechała pięcioosobowa rodzina.
Okazało się, że za traktorem była nieoświetlona maszyna i w nią uderzyłam - zeznała prowadząca pojazd Katarzyna R.
W wyniku zderzenia ford stoczył się do rowu. Jedna osoba straciła przytomność i trafiła do szpitala, druga doznała uszkodzenia kręgosłupa na odcinku szyjnym i musi nosić kołnierz ortopedyczny. Poseł zachował się zgodnie ze swoim zwyczajem, czyli tak jakby nic się nie stało.
Początkowo nie był miły, twierdził, że to nie jego wina i zasłaniał się legitymacją poselską i immunitetem - wspomina Katarzyna R.
Odmówił też przyjęcia mandatu.
Otrzymaliśmy informację z policji, że zrobił to dopiero w niedzielę - ujawnia poszkodowana. Przekazał też, że jest mu przykro.
Zbonikowski idzie w zaparte, że od razu zachował się przyzwoicie, tylko znów wszyscy się na niego uwzięli i przypisują mu złe intencje.
Nigdy nie zasłaniałem się immunitetem - zapewnia. Policjanci wykonywali swoje czynności, gdy je skończyli, wystawili mi mandat i go przyjąłem. Nie wiem, dlaczego poszkodowani tak mówią, może to w emocjach.
_
_