Wczoraj informowaliśmy o wstrząsającej tragedii do jakiej doszło w szpitalu w Świebodzinie. Na tamtejszą porodówkę około szóstej rano trafiła rodząca kobieta. Po wielu godzinach porodu lekarze nie reagowali na prośby wyczerpanej rodzącej, ani jej zdesperowanego męża. Oboje wielokrotnie prosili ich o wykonanie cesarskiego cięcia. Niestety nikt nie wysłuchał rodziny i nie zważał na cierpienia kobiety. Ostatecznie ta nie doczekała się cesarki. Poród zakończył się tragedią, gdyż na świat przyszedł martwy noworodek.
Myślałem, że takie rzeczy to tylko w filmach, albo ktoś sobie wymyśla w opowieściach, ale to się stało naprawdę - powiedział w rozmowie z TVN24 Jarosław Kostrzewa, ojciec zmarłego chłopczyka. Około 16 żona poprosiła, żeby zawołać doktora. Chciała cesarskie cięcie. Wiadomo, matka najlepiej potrafi ocenić taką sytuację. Przyszedł lekarz. Powiedzieliśmy o cięciu, że żona nie ma sił, a on na to "co ty, nie wiesz, że jak się w ciążę zachodzi, to trzeba rodzić, a nie ciąć". A wtedy żona do mnie "Jarek, ratuj!".
Lekarz miał 14 godzin, żeby podjąć jakąś rozsądną decyzję. Później rozmawiałem z nim. Pracuje w tym zawodzie 30 lat, ale nie wiedział, co się stało, nie był w stanie mi tego wytłumaczyć.
Wszystkie wykonywane wcześniej badania wskazywały, że dziecko było zdrowe.
Zobacz: Mąż kobiety, która rodziła PRZEZ 14 GODZIN złożył zawiadomienie do prokuratury! Dziecko nie żyje…