Na początku stycznia Robert Górski z Kabaretem Moralnego Niepokoju zamieścili w internecie pierwszy odcinek satyrycznego serialu Ucho prezesa. Komicy portretują najważniejsze osoby rządu PiS-u, głównym bohaterem jest Jarosław Kaczyński, a towarzyszą mu m.in. Antoni Macierewicz, Bartłomiej Misiewicz i Mariusz Błaszczak. Postać prezydenta Andrzeja Dudy mu nie towarzyszy, bo nie została wpuszczona do gabinetu prezesa.
Jacek Kurski, któremu też poświęcono odcinek, wpadł na pomysł, żeby pokazać dystans do kabaretowej kreacji i promować serial w TVP. Oczywiście miałby swoje oczekiwania wobec Górskiego i jego ekipy, przede wszystkim przesunięcie akcentów bardziej na opozycję.
Kabareciarze postawili na niezależność i nie zgodzili się na propozycję Kurskiego reklamy w telewizji publicznej. Ten zaś udzielił wczoraj wywiadu w prawicowym serwisie wPolityce i zapewniał, że nie wywierał nacisku na Górskiego i Kabaret.
Ja nie prowadziłem tych rozmów. Rozmawiałem tylko z kierownictwem "Dwójki". Dyrektor TVP 2 Marcin Wolski, który jest odpowiedzialny za rozrywkę w telewizji, miał pomysł zaproszenia tego kabaretu. Ale jego twórcy doszli do wniosku, że więcej zyskają będąc w internecie niż w TVP. Ale zaproszenie było - powiedział Kurski i dodał, że miał pewne warunki. Na pewno nie zaporowe. Subtelne oczekiwanie, żeby symetrycznie sobie żartować z obu stron politycznego konfliktu. Nikt nikogo nie naciskał. Robert Górski nie krył, że odrzucił propozycję TVP a priori.
Kurski przyznał także, że z ciekawości obejrzał odcinek Ucha prezesa, w którym został sportretowany. Choć nie podobają mu się bohaterowie serialu, nawet w tym wypadku nie zdecydował się na krytykę postaci Jarosława Kaczyńskiego.
Uczucia mam mieszane. Bo tam nie ma pozytywnych bohaterów. Jakoś trzyma się tylko Prezes - powiedział. Cała reszta to, albo osoby niespełna władz umysłowych, albo integralne kanalie. Natomiast słyszę ze wszystkich stron, że jestem tam, mimo wszystko, dosyć sympatycznie pokazany. Choć uważam, że dla Tuska - Górski był nieco bardziej łaskawy. Tam, jak obradował "rząd Tuska", to albo to były lenie, albo jacyś nudziarze, albo "haratanie w gałę". Nie było wizerunków, które by wykluczały etycznie. Środowisko pokazane w "Uchu prezesa" jest, gdy odrzeć warstwę komiczną, dosyć paskudne.
Zobaczcie, jak "sympatycznie pokazano" Kurskiego: