Na ekranach kin można już oglądać długo zapowiadany film biograficzny o Michalinie Wisłockiej, pod takim samym tytułem, co jej czołowa publikacja, czyli Sztuka kochania. Wisłocka, ginekolog i seksuolog, przez całe swoje życie walczyła o uświadomienie i edukację seksualną Polaków, a także, po doświadczeniach z pacjentkami, które omal nie przepłaciły życiem nielegalnej aborcji, o dostęp do antykoncepcji.
Niestety, jak zauważyła już odtwórczyni głównej roli, Magdalena Boczarska, w Polsce ciągle jest z tym problem, chociaż od publikacji książki Wisłockiej minęło w zeszłym roku 40 lat.
Maria Sadowska, reżyserka filmu, w rozmowie z Piotrem Najsztubem na łamach Wysokich Obcasów Extra narzeka, że edukacji seksualnej, o którą walczyła Wisłocka, jak nie było tak nie ma, a młodzież czerpie inspiracje z internetowej pornografii.
W kwestii seksualności jesteśmy zdominowani przez pornosy. Np. kwestia golenia genitaliów, która jest stamtąd zaczerpnięta, a nas to ustawia trochę w roli dziewczynek, czyli nas infantylizuje. A teraz i wy zaczęliście się golić! Z czego to wynika? To nie może chodzić tylko o względy higieniczne, widzę tu rolę pornografii, której chodziło o to, by było lepiej wszystko widać i by było estetyczniej - rozważa w wywiadzie. Dla mnie taki łysy mężczyzna jest mniej atrakcyjny. A na przykład skąd wziął się ten kobiecy wytrysk? To głównie w tych filmach on jest pokazywany. Żyjemy w czasach, gdy musimy być piękne, młode i zawsze mieć orgazm. Teraz jeszcze staje się przymusem społecznym, więc dodatkowo nas stresuje. Pornografia ma niewiele wspólnego z edukacją seksualną. Jest oszukanym obrazem seksu, sztucznym, zaczynając choćby od sztucznych piersi.
Zdaniem Sadowskiej całe nieszczęście w tym, że w Polsce temat seksu nadal jest silnie zideologizowany, a nawet zakłamany. Z tą różnicą, że w czasach Wisłockiej zajmował się tym aparat partyjny, a obecnie Kościół, wspierany przez rząd.
Co ciekawe, film zaczęliśmy robić w innym państwie, liberalnym, a pokażemy już w innym - komentuje w wywiadzie. Myślę, że gdyby dziś wydanie każdej książki znowu zależało od państwa, to Wisłocka miałaby z tym podobne problemy jak pokazane w filmie. A tego, o co walczyła, czyli edukacji seksualnej, nadal nie ma. Wisłocka jeździła z tą wiedzą po wsiach, tam ją obrzucano jajami, przeganiano jak wysłannika szatana, ale się nie poddawała. Mam wrażenie, że dziś mogłoby być podobnie, niewiele się zmieniło. I dlatego w filmie wysoko postawiony ksiądz, do którego Michalina idzie po pomoc w wydaniu książki, jest raczej liberalny obyczajowo, bo jako instytucja Kościół był wtedy zajęty walką z komuną, a nie sprawami obyczajowymi, aborcją. Wydaje mi się, że my jesteśmy nawet bardziej konserwatywni niż pokolenie moich rodziców. My, kobiety pracujące, zawsze musimy za to zapłacić cenę za to, że chcemy być kobietami sukcesu. Ciągle słyszę pytania: "Jak to znoszą twoje dzieci?". Czasy się zmieniły, my dziś dużo bardziej się nad dziećmi "trzęsiemy". A kiedy ja miałam sześć lat, to moi rodzice, wybitni muzycy jazzowi, szli na koncert, zamykali mnie w domu, puszczali bajeczkę, mówili: "Dobranoc, zgaś przed snem światło", i tyle. A gdybym tak dziś robiła?
Sadowska nie ukrywa, że czuje się feministką i nie ma problemu, by nazywać swoje poglądy właśnie w ten sposób. W przeciwieństwie do wielu kobiet, deklarujących, że z feminizmem nie mają nic wspólnego.
Jestem feministką, lubię zresztą to słowo, i staram się walczyć o równouprawnienie od kilku lat - ujawnia w wywiadzie. Małżeństwo zostało wymyślone jako swoisty kontrakt. Kobieta za usługi seksualne i opiekę nad dziećmi dostaje wikt, bezpieczeństwo i dach nad głową. Nowy jest ten wdzierający się też do sypialni perfekcjonizm. Kobiety mają z tym problem. Bardzo dużo się od nas wymaga, m.in. estetycznie. Żebyśmy miały superciało, były młode, szczupłe i super w łóżku. Seksualność kobiet zawsze była demonizowana, że "kobieta to diabeł", kusi, jest rozwiązła, grzeszna. Powoli upowszechnia się przekonanie, że jeżeli chcemy się z kimś przespać, dla samego seksu, to nie ma w tym nic złego. To wymagało pewnej rewolucji obyczajowej, ale to też jest Wisłocka, bo to ona dała nam prawo do orgazmu i do tego, by otwarcie mówić, że kobieta jest istotą seksualną, tak jak mężczyzna. Bez demonizowania.
Wywiad z Sadowską Piotr Najsztub potraktował także jako świetną okazję, by wyznać, że nigdy w swoim 54-letnim życiu nie obejrzał żadnego filmu pornograficznego... Wierzycie?