56-letni Maciej Orłoś od ponad 20 lat był głównym prowadzącym i twarzą Teleexpressu w telewizyjnej Jedynce. Odszedł z TVP pod koniec sierpnia, po tym jak szefem serwisu został Klaudiusz Pobudzin, były dziennikarz Telewizji Trwam. Dla wielu widzów programu odejście prezentera było dużym zaskoczeniem. Orłoś jednak długo nie pozostał bez pracy, w listopadzie dołączył do kanału telewizyjnego Wirtualnej Polski. Zobacz: Maciej Orłoś przechodzi do Wirtualnej Polski!
Zmiana pracy skłoniła dziennikarza do refleksji na temat kondycji mediów publicznych. W wywiadzie dla Newsweeka Orłoś zdradził, kiedy podjął decyzję o odejściu z Teleexpressu.
To była chyba sprawa Jurka Owsiaka - wspomina. Gdzieś w okolicy lutego jest podawany bilans Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, a Orkiestra zawsze była w "Teleexpressie" obecna. Tym razem, i mogę sam się też przyznać do błędu, że się za późno zorientowałem, nie było na ten temat ani słowa. Dlaczego? Bo nikt nie zgłosił tematu. To są ci sami ludzie, zespół, mamy do siebie zaufanie. To co się stało? Czy nikt nie zgłosił, bo wiedział, że to będzie zrzucone? Wydawca mi powiedział, że jest zapis na Jurka Owsiaka.
Dziennikarz przyznał, że po zmianie władzy w mediach publicznych, wszystko zaczęło iść w "złą stronę". Przy okazji skrytykował przyjmowanie do TVP osoby pracujące do tej pory dla Telewizji Republika czy Telewizji Trwam.
Nigdy nie było sytuacji, żebym coś czytał pod przymusem - twierdzi. Ale widziałem, że to w taką stronę idzie. Będzie coraz gorzej. (...) Zobaczyłem, że cały ten obszar symbolicznego Placu Powstańców coraz bardziej się zagęszcza. Że jest coraz więcej osób, które przychodzą z różnych miejsc typu Telewizja Republika albo Telewizja Trwam. Ludzie nie ufają sobie wzajemnie, nie wiadomo, co przy kim można powiedzieć, że to zostanie doniesione. Zaczynamy mówić przyciszonymi głosami, boimy się rozmawiać przez telefon. I to nie są żarty, tylko prawdziwe obawy. "Teleexpress" zawsze był zieloną wyspą, a tu trzeba było porzucić złudzenia, że pozostaniemy oazą wolności słowa. Zmiana szefa na wiadomo kogo upewniła mnie, że podjąłem dobrą decyzję.
Wybór Klaudiusza Pobudzina na nowego szefa Teleexpressu wywołał duże emocje. 41-letni dziennikarz przez lata pracował w Telewizji Trwam, później przez pół roku był reporterem Wiadomości.
To komunikatywny człowiek, w dodatku muzyk, gra na skrzypcach i robi ludziom kawę - komentuje Orłoś. Ale myślę, że "Teleexpress" będzie szedł w stronę "Wiadomości".
Dziennikarz przyznaje też, że nie śledzi już Teleexpressu, który był jego "drugim domem":