Marcin Gortat dwa lata temu podpisał wart 60 milionów dolarów kontrakt z Washington Wizzards i przeprowadził się do Waszyngtonu. Zamieszkał w wielkiej willi, przypominającej pałac. Koszykarz ma także rezydencję na Florydzie, która została mu z czasów, gdy grał dla Orlando Magic. Pasją sportowca są sportowe auta, które kolekcjonuje.
Niedawno wytatuował sobie na piersi portret ojca, dwukrotnego medalisty olimpijskiego w boksie, Janusza Gortata. Jednak, jak ujawnia w Fakcie przyrodni brat Marcina, to jeszcze nic nie znaczy. Zdradza, że sportowiec zrobił to tylko na pokaz i prawie w ogóle nie spotyka się z chorym ojcem.
Jedynie czego mu zazdroszczę, to tego, że jest spełnionym sportowcem. Dzięki ciężkiej pracy i wielkiej ambicji dotarł na szczyt. Zabieram głos, bo żal mi mojego taty. Wkurzam się, gdy słyszę o tym, jaki Marcin jest dobry. Media wykreowały go na człowieka bez skazy, a tak wcale nie jest. Według mnie tatuaż zrobił pod publikę - oskarża brata w tabloidzie. W Stanach lubią takie rzeczy. Nasz tata nawet w USA jest rozpoznawalny, bo za oceanem doceniają medalistów olimpijskich. Marcin potrafi się medialnie sprzedać. Niestety tata ma z nim coraz gorsze relacje. Serce go boli, że jego syn tak postępuje.
W poprzednim roku Marcin mówił, że rezygnuje z gry w kadrze narodowej, bo w wolnym czasie między innymi chce spędzić więcej czasu z rodzicami, którzy są już w podeszłym wieku, a z tatą spotkał się ledwie dwa, czy trzy razy! Wiem doskonale o tym, bo byłem przy tym. Szliśmy wtedy z tatą na badania do lekarza. Powinno być Marcinowi wstyd! On nie ma nawet czasu, aby zadzwonić do ojca. Obiecał tacie, że kupi mu samochód, mieszkanie... Chwali się tym, że ma flotę samochodów, w tym ferrari, mercedesa, czy bmw, a nie potrafi tacie podarować auta za 20-30 tysięcy dolarów. Taki prezent dla Marcina to nic, bo przecież zarabia miliony dolarów. Tata zasłużył na to, aby godnie go traktował i odwdzięczył mu się również finansowo. Tata dużo pomagał mu na początku jego kariery. Gdy Marcin miał problemy, to tata dał mu sporo pieniędzy. Do dzisiaj Marcin mu ich nie zwrócił.
Jak ujawnia brat Gortata, od pewnego czasu w ogóle nie rozmawiają ze sobą. Ojciec sportowca wypowiada się bardzo taktownie, ale czuć, że syn go zwiódł:
W przeszłości wspierałem go finansowo, ale nie były to jakieś ogromne kwoty. Marcin obiecał mi wiele rzeczy, w tym również samochód, ale to było takie gadanie - przyznaje w Fakcie. Z drugiej strony jednak wiadomo, że 20 tysięcy dolarów to dla niego żaden wydatek. Co sądzę o tatuażu z moją podobizną? Może zrobił to trochę dla szpanu.
W słowa ojca wypada wierzyć.
Cóż, Gortat już raz pokazał, że jego zdaniem bogatym wolno więcej. Przypomnijmy: Tak parkuje Marcin Gortat... NA PRZEJŚCIU DLA PIESZYCH! (FOTO)