Po celebryckim baby boom nareszcie przychodzimy do was z klasyczną podwórkową przepychanką w wykonaniu naszych ulubionych reprezentantek celebryckiej trzeciej ligi. Tym razem wsławiona jako projektantka sukienek oraz perfum, których nie możecie powąchać przed zakupem, Kamila Wybrańczyk, czyli partnerka Artura Szpilki, została oskarżona o kradzież pomysłu na welurowe kreacje. Powodem w sprawie jest Klaudia Fedorczuk, uczestniczka polsatowskiego show Take me out, która swego czasu zabłysnęła stwierdzeniem, że "wystarczą jej trzy sekundy, aby ocenić, czy pójdzie z kimś do łóżka". Dziewczyna również zajmuje się "projektowaniem" mody i jest najwyraźniej święcie przekonana, że welurowe sukienki mini zostały przez nią opatentowane. Jak w to w 2019 roku bywa, cała afera rozpętała się na Instagramie, gdzie panie urządziły sobie istne Fame MMA.
Ja się naprawdę nie denerwuję. Ja się nawet cieszę z tego względu, że sukienki welurowe były u mnie już dawno. A jak ja to mówię, jest prawo pierwszego. Ja już na tych sukienkach zarobiłam. (…) Dla mnie ten welurowy model jest już przestarzały. (…) Ja się nawet cieszę, że konkurencja wypuszcza welur, bo dla mnie to jest już staroć. (…) Cieszę się, że kobiety się inspirują, nawet w razie czego mogę pokazać swoje projekty. Chciałabym, żeby body wyszło takie samo, jeden do jednego, jak moje. (…) Gdyby konkurencja chciała body, to ja chętnie wyślę, bo przecież adres mam - słyszymy na instagramowym profilu silącej się na sarkazm Klaudii Fedorczuk.
Kamila nie przejęła się jednak oskarżeniami, stwierdzając (całkiem zresztą słusznie), że nieświadoma niczego Fedorczuk robi jej jedynie reklamę.
Oho, pani fetor się uaktywniła. Dziękuję dziewczynki za "screenki", niech robi reklamę. Wiecie co, body z kapturem też zrobię, a sukienki będą u mnie za 160 złotych - ogłosiła na Instastories, po czym wybuchła salwą śmiechu.
Rzekomo poszkodowana celebrytka pokusiła się także o przypomnienie, że bez Artura Szpilki najpewniej nigdy nie słyszelibyśmy o Kamili Wybrańczyk.
Chętnie przyjdę na takie szkolenie biznesowe, bo bardzo chciałabym się dowiedzieć, jak się wybić bez znanego faceta. No, bo mi jest na przykład bardzo ciężko, a bym chciała. A nie mam ani znanego nazwiska, ani znanego faceta - żaliła się prześmiewczo Klaudia.
Kąśliwe uwagi najwyraźniej bardzo rozjuszyły Wybrańczyk, która rzekomo zagroziła swojej konkurentce prawnikiem.
Czekam na sprawę karną od Kamili, bo mam w wiadomościach, że jeśli jeszcze raz ją oznaczę na stories, (…) to ona założy mi sprawę karną. (..) Ja cały czas siedziałam, nie odzywałam się. (…) Złośliwe przekręcanie mojego nazwiska chyba nie jest potrzebne.
Klaudia chyba nie zdawała sobie jednak sprawy, że co prawda za oznaczanie na Instastories jeszcze nie można nikogo pozwać, jednak z całą pewnością można kogoś zaprosić do sądu w związku z publikowaniem prywatnych rozmów. W celu oczerniania partnerki Artura Szpilki Klaudia postanowiła udostępnić fragment nagrania, na którym Wybrańczyk pokazuje swoją drugą, nieco mniej potulną twarz.
Klaudia, mam w d*pie, jakie słuchy cię dochodzą, jak nie oglądałaś mojego lajwa, to przestań się do mnie s*ać co chwilę. Nie obchodzi mnie, jakie zusy płacisz, mam wy*ebane w to, co robisz i przestań szukać afery przez Instagram i do mnie jakieś głupie podteksty walić. Nie słyszałaś Instagrama, tylko przekazują ci twoje koleżaneczki, które w d*pie były, g*wno widziały. Nie podpuszczaj mnie, ja jestem inteligentnym człowiekiem, jestem osobą pomocną, ale jak masz we mnie wroga, to uwierz mi, jest jeszcze gorzej. Ja nienawidzę żadnych aferek robić, po prostu nie mam na to dziewczyno czasu - odgrażała się Kamila.
Przypomnijmy: Nowy biznes dziewczyny Artura Szpilki. "Zaprojektowała" sukienki we wzór węża. Ładne? (FOTO)
No i teraz widzicie, słyszycie. Idą już podobno wyzwiska na moją osobę. Co daje Kamili prawo do wyzywania innych osób, a gdy ktoś jej zwróci uwagę to od razu blok i prawnik - Fedorczuk podsumowała wypowiedź koleżanki.
Przy okazji urażona welurowymi sukienkami "projektantka" postanowiła, wzorem aferek z poprzednich tygodni, wywlec sprawę psa świętej pamięci Dawida Kosteckiego, którym Wybrańczyk i Szpilka mieli się ponoć opiekować. Psiak nie pojawiał się już na nagraniach pary, więc obdarzona obfitymi ustkami celebrytka doszła do wniosku, że musiał podzielić los Fortuny należącego niegdyś do Sandry Kubickiej i został zwyczajnie oddany. Na odpowiedź Kamili nie trzeba było długo czekać.
Fetorze... świętej pamięci Dawid Kostecki przewraca się teraz pewnie w grobie... Pies, o którym mówisz, że został oddany, nie był nasz, tylko Dawida i nie został oddany, tylko my się nim od czasu do czasu zajmowaliśmy, kiedy on miał przygotowania do walk, tępaku. Dlatego go z nami nie ma, bo to nie nasz pies - czytamy w oświadczeniu "Kamiszkolandii".