Od kilku tygodni znów głośno jest o Michaelu Jacksonie, legendarnym muzyku, który za życia zmagał się z oskarżeniami o molestowanie seksualne nieletnich, choć nigdy nie udowodniono mu winy.
Dziesięć lat po jego śmierci oskarżenia nie ustały, a wręcz ostatnio przybrały na sile za sprawą dokumentu HBO pt. Leaving Neverland. W filmie podzielonym na dwa odcinki występuje m.in. tancerz Wade Robson, który twierdzi, że był wykorzystywany seksualnie przez swojego idola. Oprócz niego wypowiadają się też inne osoby, które nazywają muzyka pedofilem. Film wywołał oburzenie rodziny Jacksona, która zdecydowała się pozwać HBO, argumentując, że dokument to "próba publicznego linczu" na zmarłym muzyku.
W związku z emisją Leaving Neverland, niektóre stacje radiowe przestały grać piosenki Jacksona, a nawet... wycięto postać "króla popu" z popularnej kreskówki.
Do akcji bojkotu Jacksona przyłączył się były prezydent Warszawy, Marcin Święcicki, który w 1996 roku miał okazję spotkać się z muzykiem, gdy ten planował otworzyć w Polsce park rozrywki. Przez lata Święcicki chwalił się w mediach społecznościowych zdjęciami z Michaelem, ale na fali ostatnich wydarzeń usunął fotografie. W rozmowie z WP Gwiazdy Święcicki przesądza o winie Jacksona i ogłasza, że "nie będzie go promował swoim nazwiskiem".
Zrobiłem to, co mogłem, czyli usunąłem moje wspólne z nim zdjęcia z mojego konta na Facebooku kilka dni temu. Z żalem stwierdzam, że te pewne pogłoski się potwierdziły. Uważam, że takiej osoby nie mogę promować ani szanować. Osiągnięcia artystyczne na pewno wielkie, ale sama osoba bardzo nieciekawa - stwierdził były prezydent stolicy.
Święcicki wspomina, że podczas spotkania z Michaelem omawiał z nim plany powstania "polskiego Disneylandu". Miały się tam znaleźć m.in. "działy poświęcone polskim legendom i baśniom". Do realizacji przedsięwzięcia ostatecznie nie doszło, ponieważ ówczesne ministerstwo administracji i spraw wewnętrznych nie zgodziło się na oddanie Jacksonowi lotniska na Bemowie na tę inwestycję.
Święcicki opowiada, jakie wrażenie zrobił na nim Michael.
Dziecka wrzuconego do świata dorosłych. Lekko zagubionego. Wyczuwało się jego brak dojrzałości. Czuł się niepewnie, miał doradców - mówi.
Dziennikarz zauważa, że były prezydent spotkał się z Jacksonem, mimo że oskarżenia o pedofilię pod jego adresem pojawiały się jeszcze przed 1996 rokiem.
Miałem już wtedy wątpliwości. To mnie niepokoiło. Ale wtedy nie było żadnego wyroku, on był uniewinniony, więc uważałem, że nie można go traktować jako przestępcy - oznajmia Święcicki, ignorując fakt, że obecnie także nie ma wyroku na Jacksonie.
Były prezydent dodaje, że gdyby plan zbudowania w Polsce parku rozrywki Jacksona doszedł jednak do skutku, to dziś trzeba by zmienić jego nazwę.