Paris Hilton, dziedziczka hotelowej fortuny, ma teoretycznie wszystko, o czym można zamarzyć. Choć raczej nie grzeszy intelektem i nigdy nie skalała się prawdziwą pracą, jest sławna i nieprzyzwoicie bogata, a dzięki możliwościom medycyny estetycznej może się też pochwalić nieprzemijającą urodą.
Jednego tylko Paris nie udało się dotąd osiągnąć - celebrytka nie ma szczęścia w miłości. Mimo ukończonych 37 lat nie udało jej się znaleźć partnera na dobre i złe i się ustabilizować. Co prawda była w wielu związkach, między innymi z Nickiem Carterem z Backstreet Boys, ale ostatecznie jej mężczyźni zakładali rodziny z kimś innym.
Ostatni związek dziedziczki z o cztery lata młodszym Chrisem Zylką dawał nadzieję, że zła passa w życiu miłosnym Paris zostanie przełamana. Niestety, również i ta relacja nie przetrwała próby czasu. Ponoć od kilku miesięcy przeżywali kryzys, więc definitywnie rozstali się na początku listopada.
Przyjaciele pary nie byli tym faktem zaskoczeni.
Od jakiegoś czasu była nieszczęśliwa. Zawsze płaciła za wszystko. Większość jej znajomych miała nadzieję, że w pewnym momencie uświadomi sobie, że jest dla niego za dobra - mówi źródło Page Six. Oni są z dwóch różnych światów. Zylka wychował się w Ohio, a Hilton w Nowym Jorku i Beverly Hills.
Tuż po rozstaniu oboje deklarowali, że zamierzają pozostać w przyjaźni, jednak wygląda na to, że nie będzie to takie proste. Jak to zwykle bywa, chodzi o pieniądze, a konkretnie o bardzo drogi pierścionek zaręczynowy, który Zylka podarował ukochanej w styczniu tego roku w romantycznych okolicznościach pośród gór w Aspen.
Błyskotka z 20-karatowym diamentem jest warta aż dwa miliony dolarów. Niestety celebrytka nie planuje jej oddać byłemu narzeczonemu, mimo że zaręczyny zostały zerwane. Ponoć Chris zamierza walczyć o swoją własność, zwłaszcza że prawo stanu Kalifornia jest w tej sprawie po jego stronie, bo to Paris zadecydowała o zakończeniu związku. Tymczasem może się okazać, że prawda wygląda zupełnie inaczej.
Szacuje się, że majątek Hiltonówny wynosi około 300 milionów dolarów, a Zylki "zaledwie" około cztery miliony. Nic dziwnego, że zaraz po zaręczynach zachodzono w głowę, skąd model i aktor miał pieniądze na kosztowną błyskotkę. Jego rzecznik twierdził wówczas, że 33-latek dostał "nowe, lukratywne zlecenia i kontrakty od bardzo wysokiej klasy klientów z całego świata".
Jak jednak podaje Page Six, pierścionek nigdy nie należał do Zylki, bo... nie on go kupił. Źródło twierdzi, że został podarowany Paris przez jej przyjaciela, "jubilera celebrytów" Michaela Greena.
Pierścionek należy do niej - mówi znajoma z otoczenia byłej pary.
Myślicie, że Paris faktycznie mogła kłamać, że to Chris kupił jej tak drogi pierścionek, aby pochwalić się, jakiego ma bogatego i hojnego partnera?