Wiosną zeszłego roku Polską wstrząsnęła sprawa tajemniczej śmierci Magdaleny Żuk, która poleciała na samotne wakacje do Egiptu, ponieważ - jak twierdzili jej bliscy - w ostatniej chwili okazało się, że jej chłopak ma nieważny paszport. Na miejscu, po zameldowaniu się w hotelu, Magda miała zacząć dziwnie się zachowywać. Czwartego dnia pobytu dziewczyna wyskoczyła z okna szpitala, do którego przewiózł ją rezydent. Zmarła w wyniku rozległego obrzęku płuc, który uniemożliwił jej oddychanie.
Sprawa ujrzała światło dzienne dzięki nagraniu zamieszczonym w Internecie przez chłopaka dziewczyny, Markusa, który początkowo stał się obiektem podejrzeń, jednak ostatecznie nic mu nie udowodniono. Mówiło się o tym, że wyjazd Magdaleny mógł być związany z handlem ludźmi, a Magda miała zostać zwabiona do Egiptu jako dziewczyna do towarzystwa.
30 kwietnia minął rok od śmierci Magdaleny, a w sprawie nadal są niemal same niewiadome. Od początku polskie organy śledcze sugerowały, że strona egipska utrudnia dochodzenie, jednak opieszałość polskich władz i zespołów biegłych także zaskakiwała. Najpierw zwlekano z przewiezieniem ciała kobiety do kraju, a potem nie spieszono się z wykonaniem sekcji zwłok. W końcu w organizmie 27-latki znaleziono ślady leków przeciwpsychotycznych, co miało wskazywać na to, że Magda była niestabilna psychicznie, a w Egipcie przeszła załamanie nerwowe. W taką wersję zdecydowanie nie wierzą jednak najbliżsi Żuk, który zapewniają, że ich córka i siostra była zdrową, energiczną dziewczyną w pełni władz umysłowych.
Kilka dni temu Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze poinformowała, że wpłynął do niej egipski raport w sprawie Magdaleny Żuk, o czym nie mówiono wcześniej. Widnieją w nim zapisy o tym, że na ciele kobiety nie było śladów przemocy, które mogłyby wskazywać na udział osób trzecich. Raporty potwierdzają, że bezpośrednią przyczyną śmierci był upadek z okna. Jest też pewne, że Magdalena nie została zgwałcona i nie odbyła w Egipcie żadnego stosunku seksualnego. Co ciekawe, bliscy zmarłej dowiedzieli się o istnieniu raportu... z mediów. W rozmowie z TVN24 siostra Magdaleny nie kryje oburzenia.
Dowiedzieliśmy się o tym z mediów, bo one wiedzą więcej niż my jako strona postępowania i rodzina. Dla mnie to jest skandal - powiedziała Anna Cieślińska.
Pomimo że od sprawy minął już rok, w dalszym ciągu nie pozwolono rodzinie zobaczyć zapisów z monitoringu. Cieślińska uważa, że to nie przypadek.
Jednak to na co my czekamy, czyli między innymi zapisy z monitoringów i zeznania świadków, nie zostało przekazane. Z jakiego powodu, nie mam zielonego pojęcia. Ciągle stoimy w tym samym miejscu. Moim zdaniem jest tam coś, czego nie chcą nam pokazać - mówi kobieta.
Cieślińska twierdzi, że wie już co tak naprawdę wydarzyło się z jej siostrą, ale nie może o tym mówić publicznie z powodu trwającego śledztwa.
Jestem objęta tajemnicą postępowania i nie mogę mówić na ten temat - tłumaczy.
Śmierć Magdaleny Żuk do dziś porusza tysiące ludzi, którzy czekają na jakiś przełom w śledztwie. Na Facebooku siostra Magdaleny zamieściła wzruszający wpis, który polubiło wiele osób.
Odeszłaś chociaż nie chciałaś, tak bardzo życie kochałaś. Walczyłaś dzielnie o to by żyć, niestety Twoje serce przestało bić. I chociaż zamknęłaś powieki, to w naszych sercach będziesz żyć po wieki - napisała Anna.
Myślicie, że dowiemy się kiedyś, co tak naprawdę stało się z Magdą?