Katarzyna Warnke jest jedną z aktorek, które budzą kontrowersje ze względu na swoje wypowiedzi, ale też aktywność w mediach społecznościowych. Niestety dla niej, zdjęcia z gołą pupą czy przepychanki słowne z Internautami na Instagramie często przykrywają fakt, że Warnke, w przeciwieństwie do wielu polskich celebrytek i aktorek, naprawdę ma coś do powiedzenia. Udowodniła to w najnowszym wywiadzie przeprowadzonym przez blogera Piotra Grabarczyka, który zaprosił ją do rozmowy w kontekście najnowszego sezonu serialu Opowieść Podręcznej, który w czwartek ukaże się na platformie Showmax.
Serial jest adaptacją antyutopijnej powieści Margaret Atwood, w której przedstawiono świat przyszłości całkowicie zdominowany przez skrajnie prawicową partię. Społeczeństwo dotknięte jest plagą niepłodności, a kobiety, które zachowały zdolność do reprodukcji są w tym systemie niewolone i sprowadzone do roli "tub rozpłodowych", które muszą rodzić dzieci bezpłodnym małżeństwom bogatych oficjeli. W serialu nie brakuje drastycznych scen, jak np. ta, gdy pan domu zapładnia "Podręczną", leżącą na kolanach jego żony.
W dobie dyskusji na temat praw kobiet i dojścia do władzy konserwatywnych partii w wielu częściach świata - w tym w Polsce, serial zdobywa coraz większą popularność i jest szeroko komentowany jako odniesienie do obecnej rzeczywistości. Katarzyna odniosła się do fabuły wyjaśniając, że nie powinniśmy pozwalać na sprowadzanie kobiety do roli żony, gospodyni i matki, tak jak najchętniej uczyniłyby to środowiska konserwatywne, ponieważ taka rola nie jest dla niej rozwijająca, a co za tym idzie, nie sprzyja rozwojowi całego społeczeństwa.
Mężczyźni kontrolują sytuację ze względu na to, że są silniejsi fizycznie (...) kontrolują rzeczywistość i ten układ przynosi im konkretne korzyści, od takiego podstawowego, że kobieta musi sprzątać (...) ten problem w relacjach między kobietami istnieje obojętnie, ile się ma pieniędzy, na jakim się jest stanowisku. Mężczyzna to jest istota wysoka, ojciec jest symbolem prawa w domu (...), a kobieta jest od tego żeby zadbać o czysty dom, o to żeby było co jeść, a tak naprawdę chodzi o najbardziej uciążliwe, nieprzyjemne prace. Codzienne sprzątanie, gotowanie nie buduje poczucia własnej wartości ani nie rozwija - powiedziała aktorka.
W rozmowie Grabari zwrócił uwagę, że społeczeństwo chętnie narzuca swoją wolę i oczekiwania innym, szczególnie osobom publicznym. Warnke przyznała mu rację, dodając że wielokrotnie miała problem z tym, że oczekiwano od niej określonych poglądów lub całkowitego ich braku.
Ludzie, wygłaszając sądy w Internecie, próbują kontrolować innych. Ja, jako aktorka, nie chciałabym stać na barykadzie - powiedziała.
Kasia odniosła się do filmu Botoks, Patryka Vegi, w którym zagrała kobietę dokonującą aborcji. Gwiazda przyznała, że po filmie zarzucano jej, że nie powinna brać udziału w "czarnych marszach" skoro zagrała w filmie, który ukazuje aborcję w brutalny sposób, przez co może być uznawany jako sympatyzujący z nurtem "pro life". Zdaniem Warnke, upolitycznianie filmu Vegi w ten sposób, to nieporozumienie.
Dziecko w misce, pokawałkowany płód zakrwawiony, pojawiał się na sztandarach frakcji pro life i się tego używa, zastrasza się kobiety, głosi się w kościołach, ale tu mamy do czynienia z filmem i to można upolitycznić, ale tam odniesień politycznych nie ma - stwierdziła Kasia. Jestem przeciwna mówieniu, że aborcja jest OK. Dla mnie aborcja nie jest OK. Nasza cywilizacja zabrnęła tak daleko, że jesteśmy w stanie medycznie rozwiązywać problemy, a nie jesteśmy na to gotowi psychicznie. Uważam, że kobieta powinna sama decydować o tym - jest to sprawa jej ciała.
Warnke wypowiedziała się też na temat kobiet w polskiej polityce, które działają w środowiskach prawicowych, bo czują, że tylko w ten sposób mogą uszczknąć dla siebie trochę przywilejów. W innym wypadku, zdaniem aktorki, nie byłyby traktowane poważnie, tak jak nie są traktowane poważnie pozostałe kobiety. Warnke przyrównała kobiety z prawicy do strażniczek z serialu Opowieść Podręcznej, które wykonywały rozkazy przełożonych z wyjątkowym okrucieństwem.
Polityczki w Polsce są takimi kapo, strażniczkami, to jest coś takiego pomiędzy, one nigdy nie będą traktowane jak mężczyźni - uważa gwiazda. Te osoby są najbardziej agresywne, bo nie są pewne swojej sytuacji. Chcą być bliżej oprawcy. Te konserwatywne kobiety kopią, bo czują, że są blisko bycia więźniem, że nie są traktowane jak partnerki w rozmowach z konserwatywnymi mężczyznami.
Na koniec wywiadu wybrzmiała jednak cicha nuta optymizmu.
Widzę nadzieję w edukacji, na lokalnych szczeblach i w małych społecznościach - powiedziała aktorka.