Kiedy w 2013 roku Beata Tadla zostawiła swoją rodzinę dla Jarosława Kreta, który poinformował ówczesną żonę i matkę swojego dziecka, że nigdy jej nie kochał na łamach tabloidu, ciężko było uwierzyć w ten związek. Jednak lata mijały, a oni wciąż udzielali kolejnych wywiadów, w których zapewniali o wielkiej miłości.
Niestety, para padła ofiarą "klątwy okładek" i krótko po planowaniu ślubu w wywiadzie okładkowym dla Vivy, okazało się, że każde z nich "ma już swoje własne życie".
Głośne rozstanie Beaty i Jarka dodatkowo potęgował udział w Tańcu z Gwiazdami. Fani pary tylko czekali, by w piątkowy wieczór zobaczyć zwaśnionych kochanków w programie na żywo. Silne emocje często brały górę, co tylko dodawało pikanterii całej otoczce tanecznego show.
Zobacz: Kulisy imprezy Polsatu: Tadla płakała w kącie, Renulka brylowała, a Królikowski miał ciarki wstydu
Jak się okazuje, dużo wcześniej niż Beata, na Jarku poznał się jej syn, Janek Kietliński o czym informuje tygodnik Na żywo:
Janek dawno stracił zaufanie do partnera matki. Uważał, że Kret nie traktuje jej tak dobrze, jak na to zasługuje - czytamy.
Sytuacja z czasem tylko bardziej się zaogniała. W pewnym momencie między synem a partnerem Beaty, doszło do poważnego spięcia:
Janek stawał obronie mamy i próbował rozmawiać z przyszywanym ojczymem. To tylko zaogniało sytuację. W końcu Janek ostrzegł partnera matki, że jeśli ją skrzywdzi, będzie miał z nim do czynienia. Doszło do tego, że pogodynek kazał Beacie wybierać: albo syn, albo ja. Zrozumiała, że syn miał rację, ostrzegając ją przed Jarosławem. Już wie, że to Janek jest mężczyzną jej życia.
Głęboko wierzymy, że to postawienie ultimatum, położyło się cieniem na ich związku...