W poprzednim odcinku Agenta z gry odpadła Maja Włoszczowska. Okazało się, że sojusze, które zawierają uczestnicy nie są zawsze oparte na prawdzie...
Majka była pewna swoich sojuszników. Zaufanie to jest pierwszy krok do tego, żeby odpaść - podsumowała sytuację Karolina Ferenstein-Kraśko.
Szesnasty dzień rywalizacji rozpoczął się od wybrania dwóch osób, które potrafią nurkować. Jako chętni zgłosili się Piotrek oraz Karolina. Prowadząca program Kinga Rusin zaproponowała jednemu z uczestników... odpoczynek. Na tę propozycję przystał Tomek Ciachorowski. Jak się później okazało i tak miał szansę zarobić dla drużyny pieniądze.
Pozostałe osoby dobrały się w pary. Nurkujące gwiazdy musiały pod wodą dopasować do zdjęć uczestników ich cechy charakteru, zapisując na tabliczkach odpowiednie epitety oraz rysując proste rysunki kojarzące się z daną osobą.
Świerczewski naśmiewał się z umiejętności artystycznych Karoliny: Wydaje mi się, że rysuję brzydko, ale jak zobaczyłem jak Karolina rysuje to zmieniłem zdanie.
Mnie złapał skurcz w nogę, więc chciałam narysować cokolwiek - tłumaczyła się Ferenstein-Kraśko.
W tym zadaniu udało im się zarobić cztery z możliwych siedmiu tysięcy.
Kolejna rozgrywka była znana już z poprzednich edycji Agenta. Na stole znajdowało się kilka kopert - do wyboru dla każdego z uczestników. Zadanie polegało na tym, żeby po chwili namysłu każda osoba wymieniła się kopertą z kimś innym. Do zarobienia były dwa tysiące złotych pod warunkiem, że wymiana zajdzie pomiędzy osobami posiadającymi połówki banknotów. Niestety nie udało im się tego dokonać.
No i ch*j… Zaślepieni byli tymi jokerami. Wszyscy pie*dolili o jokerach - marudził Peja, który w swojej kopercie znalazł tajemniczy znak zapytania.
Drugiego dnia okazało się, że Ryszard mógł odegrać się na uczestnikach.
Jeżeli dobiegnie tutaj do mnie, a pozostali uczestnicy przybiegną ponad minutę po nim, będzie mógł odebrać wybranemu uczestnikowi jeden z fantów - wyjawiła Kinga.
Peja otrzymał zdjęcie, które miało mu pomóc odnaleźć prowadzącą. Z kolei Michał wyjaśnił pozostałym uczestnikom, jakie zadanie ich czeka. Nie powiedział im jednak prawdy, a wymyślił na poczekaniu całkowicie inną rywalizację... Pułapka Michała zadziałała w taki sposób, że Peja zdobył jokera, a do puli nie trafiły żadne nowe pieniądze.
Jak zwykle na koniec dnia wszyscy wypełnili test wiedzy o tytułowym Agencie.
Test mnie bardzo zaskoczył. Wydaje mi się, ze to był najtrudniejszy test od początku rywalizacji - stwierdziła Ania Lucińska, która próbowała ratować się dwoma jokerami kasującymi nieprawidłowe odpowiedzi.
Zielonym immunitetem poratowała się Ilona i bezpiecznie przeszła do kolejnego odcinka.
Skąd ona go miała? Dla mnie było to bardzo podejrzane - denerwował się Świerczewski.
Uczestnicy mogli zatrzymać wszystkich w programie, o ile dobrze obstawili kto w dobranych parach wypełnił gorzej test. Kinga sprawdzała testy osobom, które według nich lepiej poradziły sobie z zadaniem. Okazało się, że ich obstawiania były słuszne i wszystkim udało się przejść dalej.
Rusin zdradziła, że w tym odcinku stracili aż dwa tysiące złotych. Ta wiadomość zszokowała graczy, ale z wyjaśnieniami przyszedł Peja.
Spaliłem dwa tysiące, ponieważ grupa nie zagrała o te pieniądze. Stwierdziłem, że nie zależy Wam na zarabianiu pieniędzy, więc je spaliłem. Zacznijmy zarabiać te pieniądze, które ma wygrać ostatecznie zwycięzca - wytłumaczył swoje zachowanie.
Trzeba zmienić skarbnika - apelowała Ilona.
Wiecie już kto psuje wszystkim szyki i jest Agentem?