W sylwestrową noc na przełomie 1996 i 1997 roku na Dolnym Śląsku doszło do tragedii. Nastolatka została znaleziona nad ranem w okolicy klubu, w którym witała nowy rok. Niestety, już nie żyła. Sekcja zwłok wykazała, że dziewczyna zmarła na skutek odniesionych obrażeń i wyziębienia organizmu. Zanim jednak oprawca porzucił ją na pewną śmierć, 15-latka została brutalnie zgwałcona.
Do zarzucanych czynów przyznał się wówczas oskarżony o ich popełnienie Tomasz Komenda, za co został skazany na 15 lat pozbawienia wolności. W trakcie odsiadywania wyroku, Komenda zmienił swoje zeznania i odwołał się od wyroku. Sąd Apelacyjny ponowie rozpatrzył dowody. Gdy doszukał się w nich "bezspornych obciążeń", postanowił podwyższyć wyrok Tomaszowi Komendzie o dodatkowe 10 lat.
Sprawa nie należy jednak do najprostszych. Według ustaleń biegłych sądowych z lat 90. materiał zgromadzony dowodowy na miejscu zdarzenia taki jak zęby, zapach, włosy i czapka należał do Tomasza Komendy. Teraz, po 20 latach i ponownej analizie dowodów, okazuje się, że biegli mają 100-procentową pewność, że... to nie rzeczy Tomasza Komendy.
Rodzice nie kwestionują ustaleń prokuratury. Ale sprawa wygląda tak, że wcześniej kilku biegłych na podstawie dowodów stwierdziło ze 100-procentową pewnością, że winnym jest Tomasz Komenda. Na ciele dziewczyny i w jego pobliżu znaleziono ślady jego zębów, jego zapach, jego czapkę, jego włosy. A teraz śledczy mówią, że to w 100 proc. są zęby innego sprawcy, Ireneusza M., że to jego czapka, jego włosy. Nie mam pojęcia, czy ktoś coś pozamieniał w dowodach, czy doszło do pomyłki w aktach - tłumaczy pełnomocnik rodziców ofiary.
Rodzina zamordowanej Małgorzaty K. wystąpiła z prośbą do Zbigniewa Ziobry o ponowne wszczęcie postępowania, które doprowadziło do wyjścia na wolność Tomasza Komendy:
To jest warunkowe zwolnienie na 10 lat. Nie przesądzam, jaka będzie decyzja Sądu Najwyższego, ale Tomasz Komenda ma szanse na uniewinnienie. Proszę nie wyciągać wniosków z tamtych procesów, że to była fala pomyłek. Mamy teraz zupełnie inne metody dowodowe. Zastanówmy się, co by było, gdyby sąd go wtedy uniewinnił. Wylałaby się na oskarżonego fala nienawiści, jak się teraz mówi - hejtu. Całe szczęście, że nie mamy kary śmierci - tłumaczył sędzia Jerzy Nowiński.
Po ponownym przeanalizowaniu zgromadzonego materiału dowodowego i nowych faktów w sprawie policja zatrzymała Ireneusza M. Prokuratura postawiła mu zarzut zgwałcenia i zabójstwa 15-latki. Oskarżony mężczyzna przebywa w areszcie.