W listopadzie zeszłego roku ruszył dugo oczekiwany proces Cezarego P. znanego jako "diler gwiazd”, bo przez siedem lat zaopatrywał warszawskie salony w narkotyki, głównie kokainę. O tym, jak dobrze interes się kręcił, świadczy fakt, że w momencie aresztowania Cezary P. miał przy sobie 430 działek. Jak się okazało w toku śledztwa, niektóre mogły jednak nie być narkotykami, lecz… środkiem do usypiania koni:
W notesie dilera, który służy jako dowód w sprawie, policja znalazła ponad 200 nazwisk stałych klientów ze środowiska show biznesu, a także branży lekarskiej, prawniczej oraz kręgów politycznych. Między innymi widniało tam nazwisko tancerki i byłej prowadzącej Tańca z gwiazdami, Anny G. Z zapisków Cezarego P. wynika, że nakupowała u niego narkotyków za prawie sześć tysięcy złotych. Anna G. idzie zaś w zaparte, że wydała te pieniądze na zakup… kotletów oraz alkoholu.
W sądzie tłumaczyła, że Cezary P. po prostu przywoził jej co tam znalazł u siebie w kuchni…
Przywoził mi takie jedzenie, jakie akurat miał w domu, bo bardzo długo nie mógł zrobić jakiegoś menu normalnego - wyjaśniła tancerka. To były zupy, drugie dania, kotlety mielone, schabowe, chińskie, może coś na parze gotowane...
Z zapisu zeznań wynika, że w tym momencie prokurator się trochę zdziwił, bo zwykle przy zamawianiu jedzenia klient ma jakąś możliwość wyboru. Tymczasem podczas rozmów telefonicznych z Cezarym P. ani razu nie pada nazwa żadnej potrawy.
Dlaczego w tych rozmowach nie mówi pani, co pani chciałaby zjeść? - dopytywał prokurator. Zupę, drugie danie, kuchnię jakąkolwiek? Nic pani nie wskazuje. Dlaczego takie zdanie w ogóle nie pada? Pan P. z własną lodówką przyjeżdżał? Z kuchnią na kołach…?
Ta kwestia zaintrygowała także sędzię.
Potrafi pani odpowiedzieć na pytanie? - zapytała tancerkę. Dlaczego nie ma nic o żadnym jedzeniu w sytuacji, w której zamawia pani jedzenie?
Anna G. zapewniła, że było jej wszystko jedno, co akurat Cezary P. jej przywiezie.
Ja, jeśli chodzi o Czarka, nie miałam jakby za dużego wyboru. Poza tym nie tak często zamawiałam jedzenie, jak spotykałam się z nim w celu wypicia kawy - tłumaczyła tancerka. Płaciłam niewiele, z reguły nic. Umawialiśmy się, że później ja zapłacę za kawę. Dania były u niego w menu w zupełnie przystępnych cenach i były świeżutkie. Za każdym razem nie miałam wyboru. To było po prostu jedzenie. I nigdy nie miałam problemu z tym, żeby mu nie zapłacić.
Jak wynika z zapisu rozmowy telefonicznej Anny G. z Cezarym P. tancerka, składając zamówienia, uwzględniała również potrzeby swojego tanecznego partnera Rafała M. oraz życiowego - Piotra G. Rafał M. jak się okazuje, podobnie jak Anna G. był wielbicielem kotletów. zaś Piotr G. gustował raczej w alkoholu.
Tak się składa, że Czarek mi kiedyś opowiadał, że ma swój własny sklep i preferencyjną cenę mi zaproponował - wyjaśnia tancerka. To była czysta. A czysta to była, nie wiem, wyborowa.Dalej: Johnnie Walker. Dalej: whisky, ale na tym nie znam się do końca. Na pewno przygotowałam listę wcześniej, z moim partnerem Piotrem G. i to na pewno było zamówienie. Alkohol to ja ustalałam z Piotrem głównie, bo ja nie piję alkoholu.
Tancerka ujawniła przy okazji, że zleciła badanie na obecność narkotyków w organizmie.
Może je później dołączę - zastanawia się w Fakcie Ania. Po prostu zależy mi na tym ze względu na moje dobre imię. Z tych badań wynika, że ani we krwi ani w moczu nie mam żadnych substancji niedozwolonych.
Może to dlatego, że Cezary P. od kwietnia zeszłego roku przebywa w areszcie…?