Jakub Kwieciński i Dawid Mycek zyskali popularność dzięki nakręceniu własnego teledysku do jednej z piosenek zespołu Roxette, na którym oficjalnie przyznali się do homoseksualizmu. Wideo zostało udostępnione przez zespół na ich oficjalnej stronie, stąd nagłe zainteresowanie mediów i popularność Polaków. Potem poszło z górki: na swojej stronie panowie nieskromnie przyznają, że rozkochali w sobie duet Roxette, zachwycili Mariah Carey i prawie zniszczyli karierę Beaty Kozidrak (?).
Na tej samej stronie powstał obszerny wpis, w którym Jakub Kwieciński, pracownik Telewizji Polskiej od niemal dekady, żali się zwolnieniem z pracy, które według niego pokierowane było homofobicznymi pobudkami.
Telewizja Polska odniosła się do zarzutów byłego pracownika. Podczas wyjaśniania sprawy okazało się, że redaktor Kwieciński nie został zwolniony z pracy, a jedynie jego umowa nie została przedłużona. Stacja wiedziała od długiego czasu, że Jakub jest homoseksualistą, między innymi z powodu medialnego ślubu, który wziął ze swoim partnerem na Maderze.
Faktycznie, jest duża szansa na to, że ani homoseksualizm Jakuba Kwiecińskiego, ani jego radosna twórczość nie miała wpływu na rychły koniec jego kariery w TVP. Z działań podjętych po zwolnieniu mężczyzny wynika, że powodem była chęć zatrudnienia... bliskich dyrektora TVP.
Dyrektor Piotr Kania obowiązki należące niegdyś do Jakuba przydzielił firmie RIPONG STUDIO, zarejestrowanej przypadkiem (?) pod koniec grudnia 2017 roku na Igę Sobolewską z Żyrardowa, która prywatnie jest... narzeczoną Stanisława Kani, brata dyrektora.
Część moich obowiązków takich jak pisanie tekstów do zwiastunów przejęła firma RIPONG STUDIO zarejestrowana na szybko 29 grudnia na Igę Sobolewską z Żyrardowa. Iga Sobolewska jest narzeczoną Stanisława Kani - brata dyrektora Piotra Kani, który mnie zwolnił. Teksty do redakcji przesyła pan Stanisław. Czyli dyrektor zwolnił mnie, żeby zatrudnić na moje miejsce brata. To jest ta poprawa merytoryki? - napisał rozgoryczony Kwieciński.
Prywatne śledztwo przeprowadził sam zainteresowany.
Skontaktowaliśmy się ze dyrektorem Piotrem Kanią, który początkowo w rozmowie z naszym reporterem udawał przez telefon że to nie on. Później jednak przypomniał sobie, że to jego numer, ale powiedział niewiele:
Umowa z TVP nie upoważnia mnie do wypowiadania się w imieniu firmy. Proszę skontaktować się z rzecznikiem.
Rzecznik z kolei do momentu publikacji tego tekstu nie zabrał stanowiska w sprawie, mimo naszych próśb o komentarz. Za to udało nam się dotrzeć do pracowników TVP, którzy twierdzą, że nigdy nie widzieli na oczy nikogo z firmy RIPONG STUDIO, a jedyny kontakt jaki z nią mają to korespondencja mailowa.
Kuba, nie martw się. Z takim talentem do researchu znajdziesz pracę w wielu redakcjach. Albo w agencji detektywistycznej.