Latem tego roku, korzystając z okresu wakacyjnego, politycy Prawa i Sprawiedliwości pospiesznie chcieli przepchnąć przez Sejm i Senat trzy projekty ustaw, oficjalnie reformujących polski wymiar sprawiedliwości, a w rzeczywistości przekazujący go do dyspozycji ministrowi sprawiedliwości. Z błyskawicznego trybu uchwalenia kontrowersyjnego prawa, które zresztą odbyło się bez żadnych konsultacji społecznych, szczególnie ucieszyli się prezes Prawa i Sprawiedliwości, który nie ukrywa, że marzy o jakimkolwiek wyroku skazującym dla Donalda Tuska oraz Zbigniew Ziobro, który tym sposobem uzyskałby niewyobrażalną władzę. Po głosowaniu tak się trochę poczuł, jakby już uzyskał i w rozmowie z dziennikarzami pouczał prezydenta Andrzeja Dudę, że ma nie wybrzydzać, tylko podpisać wszystko, jak leci.
Pomysłami Zbiory zaniepokoili się nie tylko obywatele, którzy, mimo wakacji, zabrali się w wielu miastach Polski, by demonstrować w obronie niezależności sądów, lecz także prezydent, prawnik z wykształcenia.
Z pewnością humoru nie poprawił mu fakt, że nikt nie konsultował z nim projektów ustaw, zaś minister Ziobro poniżył go publicznie, informując dziennikarzy, że nie wyobraża sobie, by prezydent cokolwiek zawetował. Skończyło się dwoma wetami i własnym projektem Andrzeja Dudy, przygotowanymi w porozumieniu z przedstawicielami wymiaru sprawiedliwości, które z kolei nie spodobały się Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Akcja Wolne Sądy nadal trwa, bo wielu Polaków obawia się, że PiS tak czy inaczej przeforsuje swoje zmiany, a prezydent, wzruszony faktem, że nie musi już wysiadywać pod gabinetem prezesa na Nowogrodzkiej, traci czujność. Ostatnio, pouczony przez posłankę Krystynę Pawłowicz, czekał na Jarosława Kaczyńskiego w drzwiach Belwederu: Pawłowicz poucza prezydenta: "Powinien OKAZAĆ KINDERSZTUBĘ wobec prezesa Kaczyńskiego!"
Ostatnio akcję Wolne Sądy postanowił wesprzeć aktor i satyryk Stanisław Tym. W krótkim spocie prostymi słowami wyjaśnia, co oznacza oddanie sądownictwa pod kuratelę polityków. Przyznaje, że reformy są konieczne, ale projekty, przygotowane przez Prawo i Sprawiedliwość niczego nie reformują, a jedynie mają na celu zawłaszczenie sądownictwa.
Pewnie się państwo spodziewają, że będzie coś śmiesznego. Nie, tym razem nie będę żartował, bo sprawa jest poważna - zapowiedział Tym. Powiem krótko: Wara politykom od sądów! Wara od niezależnego wymiaru sprawiedliwości. Ja wiem i państwo też wiedzą, sądy powinny działać sprawniej, że kolejki do sądów nie powinny być takie długie, że na wyrok nie powinno się czekać latami. Jednak ta reforma, którą chce nam narzucić rząd, nie jest żadną prawdziwą reformą. Jej jedynym celem jest zmiana kadr, która uzależni sądy od widzimisię polityków. A wtedy kto im zabroni skazać nas za to, że przechodziliśmy nieprawidłowo przez nasze własne podwórko? Przecież to jest nasze własne podwórko, ludzi wolnych, wolnych dotąd póki wyroki w sądach wydają ludzie w togach, a nie politycy.
Przypomnijmy, że w walkę o wolne sądy zaangażował się także Piotr Fronczewski: Piotr Fronczewski włączył się do walki o wolne sądy: "Masz stłuczkę. Jakie masz szansę na uczciwy proces, jeśli w sądzie walczysz z KUZYNEM CZŁONKA RZĄDU?"
**PO zawiadomi prokuraturę ws. kampanii "Sprawiedliwe Sądy"
**