Janusz Panasewicz uroki ojcostwa poznał dość późno, bo dopiero po pięćdziesiątce. Za to od razu w podwójnej dawce, bo na świat przyszły bliźniaki. Muzyk ma także 37-letniego syna Wojciecha z poprzedniego małżeństwa.
Panas przez wiele lat słynął z nadmiernego upodobania do mocnych alkoholi. Nawet po przyjściu na świat bliźniaków zdarzało mu się pokazać gołe pośladki na koncercie czy rzucić butelką w fanów: Zapłaci 37 tysięcy za rzucanie butelką?!
W Tarnobrzegu wyszedł na scenę tak pijany, że zataczał się, bełkotał i zapominał tekstów własnych piosenek. Miasto zapowiedziało wówczas, że nie zapłaci mu ani grosza za takie lekceważenie publiczności: Panasewicz dał koncert PO PIJAKU?! (WIDEO)
W rozmowie z Faktem muzyk zapewnia, że te wybryki to już odległa przeszłość.
Nie piję już w ogóle alkoholu. Różnie z nim w życiu bywało... Jednym z powodów tej decyzji jest dojrzałe tacierzyństwo - tłumaczy Janusz. Przecież nie będę przychodził na banieczce do domu i rozmawiał z dziećmi. Muszę dawać im przykład. Ja mam już swoje lata i czas wychować dzieci na przyzwoitych ludzi. A przyzwoicie je wychowam, kiedy będę trzeźwy.
Wprawdzie syna z poprzedniego związku Panas nie zamęczał czułością, to podobno z Brunem i Juliuszem jest zupełnie inaczej. Muzyk przyznaje, że po pięćdziesiątce stał się kurą domową.
Nawet jak jestem w trasie, to codziennie jesteśmy na łączach i słucham co u nich - ujawnia w tabloidzie. Trzymam dzieci krótko, więc jak ostatnio nie było mnie przez tydzień, to się cieszyli, że ojciec ich nie pogania. Na co dzień pilnuję wszystkiego, nawet czy spakowali książki do szkoły i poskładali swoje rzeczy. Jestem z nich dumny.