Zamyślony Donald Tusk w oknie prokuratury. Kibicował mu... Mateusz Kijowski (ZDJĘCIA)
Platforma zaliczyła jedną z największych wpadek wizerunkowych w ostatnim czasie?
Działacze Platformy Obywatelskiej nie przemyśleli chyba do końca dzisiejszego "powitania" Donalda Tuska na dworcu Warszawa Centralna. Były premier przyjechał do stolicy na przesłuchanie jako świadek w śledztwie dotyczącym współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa. Po pierwsze, jego zwolennicy wyposażeni zostali w plakaty w kolorze czerwonym - kojarzącym się z komunizmem i Rosją radziecką, albo po prostu czerwoną kartką na boisku, po drugie zaś starli się na peronie z najbardziej zapamiętałymi przeciwnikami byłego lidera PO. Doszło do przepychanek, słownych i fizycznych, i w pewnym momencie zrobiło się trochę niebezpiecznie.
Na koniec zaś w tłumie, który odprowadził Tuska do siedziby prokuratury pojawił się... Mateusz Kijowski. "Skromny informatyk", "borykający się z trudnościami życia codziennego hipster" i skompromitowany alimenciarz z uśmiechem pozował do zdjęć fotoreporterom.
A Tusk? Obiektywy wypatrzyły go w oknie prokuratury, kiedy zamyślony pił herbatę. Jak sądzicie, o czym myślał?