Agata Steczkowska, najstarsza i najmniej do tej pory znana z sióstr Steczkowskich, od kilku tygodni bryluje w mediach. Wszystko za sprawą rodzinnej opowieści, którą zawarła w książce pt. _**Steczkowscy. Miłość wbrew regule**_. Zdradziła kulisy małżeństwa swoich rodziców, które zawarte zostało w dość dramatycznych okolicznościach: Stanisław Steczkowski był bowiem księdzem, który zakochał się w młodej chórzystce, Danucie i spłodził z nią córkę, właśnie Agatę. Dla ukochanej wystąpił ze stanu duchownego, czego kościół, zdaniem Steczkowskiej, przez lata nie umiał mu wybaczyć.
51-letnia Agata wyraźnie cieszy się z zainteresowania mediów i promuje swoją książkę gdzie może. Dzisiaj rano pojawiła się w studio _**Dzień Dobry TVN**_, gdzie w wyjątkowo "uduchowionym" tonie przekonywała po raz kolejny o wyjątkowości małżeństwa swoich rodziców, odmieniając rzeczownik "rodzina" przez wszystkie przypadki.
Kamera nas kocha, jesteśmy interesującą rodziną - zapewniała. Nie można napisać książki wspólnie, bo każdy ma inny punkt widzenia. Moi rodzice znali się od dziecka. Ta książka to nie jest science fiction, jest na dokumentach oparta. Najstarsi zwykle są liderami rodziny, tak jesteśmy programowani, żeby się zająć młodszym rodzeństwem. Jesteśmy owocem miłości naszych rodziców. Czuje się utkana z miłości. Rodzice żyli według własnego sumienia, stworzyli rodzinę, która jest fenomenem. To są słowa profesorów.
Steczkowska dodała, że oprócz niej, Justyny i Magdy są jeszcze ich bracia, których też warto wypromować w telewizji. Delikatnie dała do zrozumienia, że sama również chciałaby skorzystać z tej popularności.
Justyna i Magda nie są jedyne w naszej rodzinie, mam jeszcze braci - przypomniała. Oni tego jeszcze nie przeczytali. Wysłałam wszystkim egzemplarze. Rodzice zaprosili do swojego życia dziewięć istnień, wykarmili bez pomocy państwa i kościoła. My jesteśmy tylko do nich dodatkiem.
Co ciekawe, Justyna i Magda wciąż unikają komentowania książki swojej starszej siostry...